Irena Santor wyprowadziła się ze Skolimowa. "Była w kiepskim stanie"
Irena Santor dalej nie może pozbierać się po śmierci ukochanego. Do tego stopnia, że opuściła Dom Artystów Weteranów, gdzie spędzili ostatnie wspólne chwile.
Irena Santor od pięciu miesięcy jest w żałobie po śmierci Zbigniewa Korpolewskiego. Ukochany piosenkarki zmarł 25 listopada ubiegłego roku.
ZOBACZ TEŻ: Sekret matki Hepburn. Aktorka chciała tajemnicę zabrać do grobu
Santor i Korpolewewski byli parą przez 25 lat. Poznali się w warszawskim Teatrze Syrena, gdzie on był dyrektorem. Nigdy nie wzięli ślubu, ale żyli razem. Zresztą piosenkarka nazywała partnera mężem.
Ukochany Santor rok temu przeszedł poważną operację serca. Po zabiegu wymagał rehabilitacji i stałej fachowej opieki. Dlatego para zamieszkała w Domu Artysty i Weterana w Skolimowie. Tam Zbigniew Korpolewski zmarł.
Załamana Irena Santor został w Skolimowie. Potrzebowała wsparcia. Jednak miejsce, gdzie spędzili ostatnie chwile, za bardzo przypominało o jej o stracie.
"Super Express" informuje, że legenda estrady spakowała walizki i wyjechała ze Skolimowa.
- Pani Irena podjęła taką decyzję, ponieważ Dom Artystów Weteranów przypominał jej o śmierci Zbigniewa. Pani Irena była w kiepskim stanie - mówi tabloidowi osoba z otoczenia piosenkarki.
Santor wróciła do stolicy. Nadal cierpi, choć podobno jest już lepiej. Jednak na spotkanie wielkanocne do Skolimowa nie chciała przyjechać.
Korpolewski był aktorem, reżyserem i prezenterem. Był także autorem tekstów piosenek Hanki Bielickiej oraz kabaretów "Dudek" i "Egida". Partner Ireny Santor spoczął na Powązkach.