"Bełkoczące stado myjące się raz w roku". Kazik ostro na nowej płycie
Przesłuchaliśmy najnowszą płytkę Kazika. Na "Zarazie" oprócz słynnego "Twój ból jest lepszy niż mój" znalazł się jeszcze jeden, równie mocny kawałek. Jego tekst może urazić kilka milionów Polaków.
Nowa płyta Kazika zatytułowana - bardzo adekwatnie do sytuacji - "Zaraza", ukaże się w najbliższy piątek. Jest dziś - z oczywistych przyczyn - jednym z najbardziej oczekiwanych albumów tego roku.
Nie może być inaczej: ta płyta będzie odczytywana przez pryzmat piosenki "Twój ból jest lepszy niż mój", o wizycie Jarosława Kaczyńskiego na cmentarzach w czasie pandemii. I to może stać się jej przekleństwem. Bo zdecydowanie nie jest to śpiewnik anty-PiSowski, a Kazik swoimi tekstami nie realizuje tu niczyjego politycznego programu, poza swoim.
Żaden inny utwór z tego albumu nie odnosi się tak bardzo wprost do jakiejś konkretnej, bulwersującej sprawy, choć niezadowoleni z tego, co się dziś dzieje w Polsce, na pewno znajdą tu sporo słów dla siebie. Słów potwierdzających ich wściekłość - takich jak te o tym, że "władza-prostytutka dla ludu gaz i kule ma", ale także słów, które mogą ich lekko pocieszyć. Choć zbyt wiele ich tu nie ma.
Wiele piosenek z tej płyty brzmi jak kolejne rozdziały reportażu z dzisiejszej codzienności. To materiał przenikliwy, zadziwiająco aktualny, momentami celny, momentami dość banalny - to choćby wtedy, gdy Kazik w piosence "Nie mam na nic czasu, bo oglądam seriale" kpi z tego popularnego sposobu spędzania wolnego czasu.
KAZIK - Twój ból jest lepszy niż mój [OFFICIAL VIDEO]
Bardzo trafiony jest za to rozpoczynający album utwór "Kwarantanna", w którym artysta opowiada o życiu w pandemicznej izolacji, świetnie oddając doskonale znane dziś wszystkim rozterki codziennego życia, zamkniętego w czterech ścianach własnego mieszkania - "kwarantanna, bez wątpienia rzecz koszmarna". Ten motyw powraca także w piosence z wiele wymownym tytułem, a zarazem refrenem, mówiącym o tym, że trzeba "kluczem przyciskać windę".
"Noże i pistolety" to niepokojący obraz, który jeszcze kilka dni temu mógł wydawać się tylko przesadnie pesymistyczną wizją bliskiej przyszłości - zdesperowani biedą ludzie ruszają na sklepy, rozbijają witryny i kradną towary. Dziś, kiedy ogląda się sceny z ulic amerykańskich miast, okazuje się, że to wcale nie jest wizja przyszłości, a raczej trafne wytypowanie teraźniejszości. Tekst Kazika jest bardzo celną prognozą, a sam artysta pokazał, że nietrudno jest mu być prorokiem, nawet jeśli - na razie? - jego proroctwo nie dotyczy własnego kraju.
W tym tekście Kazik błyskotliwie cytuje samego siebie - pisze o "dniu, który przyszedł jak złodziej w nocy”, nawiązując do piosenki "Wstać" z legendarnego już dziś albumu "Spokojnie" z 1988 roku, gdzie po raz pierwszy wykorzystał słowa tego biblijnego proroctwa.
Być może jeszcze bardziej niepokojąca jest wizja z piosenki "Gdy Chińczycy mówią gan pai", opowiadającej o coraz większej chińskiej dominacji nad światem. Kazik sugeruje w niej, że w Polsce pod - choćby tylko kulturowym - butem nowego hegemona, nadal trwać będzie dobrze znane piekło. Padają tam mocne słowa o "czarnej armii gwałcącej dzieci w milczącej zgodzie" czy o wyznawcach hasła o "Polsce dla Polaków", którzy "nie chcą mieć za sąsiada Araba czy Cygana".
W piosence "Bilet w jedną stronę - złą", Kazik pisze o tym, że dla Polski - choć nie używa tej nazwy - nie ma nadziei. W kilku ledwie naszkicowanych obrazach przedstawia bardzo mroczny i pesymistyczny obraz kraju. Puste fabryki i ludzie, którzy i tak wybiorą "kogo chcą" - to wizje bliskie tym z piosenki "Polska", napisanej - było nie było w zupełnie innych czasach. Równie dużo pesymizmu jest w piosence "Ręce na stole" o rozbitych domach i skłóconych rodzinach.
Znalazła się też na płycie piosenka będąca niezwykle radykalną krytyką systemu demokratycznego. Podmiot liryczny "Demokracji" wypowiada się w niej z bardzo wyższościowych pozycji, nie zgadzając się na to, żeby decyzje w sprawach, które go dotyczą, podejmowała niedouczona większość, "bełkoczące stado myjące się raz w roku”. Kazik zdaje się odwoływać w tym utworze do pojawiających się w ostatnich latach w internecie klasistowskich komentarzy na temat "zwykłych ludzi" - słowa "parazyty na wakacjach" brzmią jak echo kpin z tych, którzy wyjechali po raz pierwszy nad morze za pieniądze z programu 500+.
Słuchając nowej płyty Kazika, wydaje się, że nie ma na niej utworu, który mógłby wywołać cenzorskie SMS-y i obalać całe redakcje, ale z drugiej strony - kto wie, co się tu może nie spodobać władzy tak bardzo, że znów wpadnie w panikę i szał...