Koniec przykrej tradycji. Księżna Meghan nie będzie pozować jak na wybiegu
Gdy kilka godzin po porodzie księżna Kate pozowała uśmiechnięta do zdjęć, kobiety na świecie zaprotestowały. Poród na czas i na pokaz? Księżna musiała być przecież umęczona. Wszystko wskazuje na to, że Meghan z tym skończy.
Ta tradycja ciągnie się jeszcze od księżnej Diany. Potem w drzwiach londyńskiego Lindo Wing stawała dzielnie 3 razy księżna Kate. Za każdym razem, niemal tuż po porodzie, piękna, umalowana i wypoczęta (takie musiała sprawiać wrażenie) pozowała z noworodkiem przed tłumem fotoreporterów z całego świata. Wydarzenia sprzed szpitala były za każdym razem na żywo w największych stacjach telewizyjnych. W 2019 roku wszystko najprawdopodobniej się zmieni.
Zobacz: Reakcja brytyjskich mediów na narodziny kolejnego "royal baby". Jedno zdjęcie przejdzie do historii
Pisaliśmy już o tym, że księżna Meghan rozważa inny scenariusz. Po pierwsze nie chce rodzić w londyńskim szpitalu, a gdzieś z dala od metropolii. W grę wchodzi nawet poród domowy, więc kamery nie będą miały możliwości oblegania terenu wokół posesji.
Co jednak najważniejsze, Meghan nie będzie pozować do zdjęć tuż po porodzie.
Brytyjska dziennikarka zajmująca się na co dzień rodziną królewską – Emily Andrews – wytłumaczyła to w rozmowie dla audycji "On Heir". Towarzyszył jej Omid Scobi, korespondent ze Stanów. Przyznają, że dla dziennikarzy relacjonujących wszystkie wydarzenia z rodziną królewską w roli głównej, sprawa jest już jasna.
- Meghan nie chce tego robić i tego nie zrobi – mówi Andrews.
- Biorąc pod uwagę to, co wiemy o Meghan, wersja glamour, perfekcyjne zdjęcia tuż po porodzie, kłócą się z jej poglądami – dodaje Amerykanin.
Andrews wskazuje jeszcze jeden dowód, który potwierdza ich tezę. Wcześniej, gdy rodziła Kate, urząd miasta wydawał restrykcje dotyczące parkowania wokół Lindo Wing. Teraz urzędnicy nie wydali takich na kwiecień.
Mówi się także, że Meghan obawia się porodu. A dokładnie tego, że będzie konieczna cesarka. Nie chce czuć na sobie presji. Ma myśleć o zdrowiu swoim i dziecka, a nie o tym, że godzinę później będzie musiała się umalować i wyjść do tłumu ludzi.
- Ona po prostu chce normalnego porodu, chce spędzić czas z dzieckiem, a nie czesać się i malować, by dobrze wyjść na zdjęciu – pisze z kolei "The Sun".
Wszystko wskazuje więc na to, że zdjęć sprzed szpitala nie zobaczymy. Pierwsze zdjęcie potomka pary książęcej zobaczymy prawdopodobnie dopiero za pośrednictwem mediów społecznościowych, gdy sami postanowią się nim pochwalić. To dobre rozwiązanie? W końcu rodzina królewska poszła po rozum do głowy, a może jest to rozczarowanie dla fanów monarchii?