Nie tylko emerytura. Krawczyk mówi, z czego żyje
Krzysztof Krawczyk, choć jest już emerytem, wciąż koncertuje. A raczej koncertował, bo pandemia zabrała mu źródło utrzymania. Teraz muzyk musi żyć z tego, co dostaje od państwa. Na szczęście ma też oszczędności, więc nie martwi się o swoją przyszłość.
Krzysztof Krawczyk lata największej świetności ma już za sobą, ale to nie znaczy, że jako emeryt zniknął ze sceny muzycznej. Wręcz przeciwnie. Choć lata lecą, Krawczyk nadal śpiewa, koncertuje, spotyka się z fanami, których mu nie brakuje. Niestety, pandemia koronawirusa sprawiła, że nagle zniknęło źródło utrzymania piosenkarza. Okazuje się jednak, że 74-latek finansowo daje sobie radę i bez przychodów. Zadbały o to dwie kobiety jego życia - żona i mama.
- Ja coś odłożyłem na czarną godzinę dzięki mojej żonie Ewuni, która w odpowiednim momencie okiełznała we mnie utracjusza - zdradził Krawczyk w "Twoim Imperium". Jak widać, żona ma niebagatelny wpływ na zachowanie Krzysztofa. Ale nie tylko ona na niego wpłynęła. Przed laty o gwiazdora dbała inna kobieta.
- No i dzięki mojej mamie, która, gdy ja nie myślałem o przyszłości, pilnowała, bym regularnie płacił składki na ZUS - dodał Krawczyk.
Dzięki zapobiegliwości pań piosenkarz dziś może spać spokojnie. Krawczyk nie występuje już od marca i nic nie zapowiada, by rychło wrócił na scenę. Być może dopiero nowy rok przyniesie szansę na zarobek. Chyba że gwiazdor na dobre zrezygnuje z koncertowania.