Królewska rodzina przedyskutuje sprawę przyszłości Meghan i Harry'ego. Nie będzie łatwo
Królewska rodzina zgromadzi się dziś na specjalnym spotkaniu, które brytyjskie media nazywają "Szczytem w Sandringham", by przedyskutować przyszłość Meghan i Harry'ego.
Członkowie rodziny królewskiej spotkają się dziś w Sandringham, by wspólnie zastanowić się, co dalej z Meghan i Harrym. Spróbują określić nowy status pary i zdefiniować, jakiego rodzaju zobowiązania będą na nią nałożone. Dyskusja potrwa pewnie długo, bo do omówienia jest kilka bardzo istotnych spraw.
Przypomnijmy, że 8 stycznia Harry i Meghan wydali oświadczenie, które zaczęli słowami: "Zamierzamy wycofać się jako 'starsi' członkowie rodziny królewskiej i starać się o niezależność finansową". Swoją decyzję podjęli "po wielu miesiącach refleksji i wewnętrznych dyskusji". Co to oznacza dla ich przyszłości?
Królewskie tytuły
Jedna z opcji jest taka, że Meghan i Harry zachowają tytuły królewskie i będą mogli oficjalnie reprezentować rodzinę. Ale możliwe, że zrzekną się ich, a zachowają jedynie swoje nadane przez królową tytuły grzecznościowe "książę i księżna Sussex". Jednak cała marka pary – Sussex Royal – została stworzona z myślą o tym, że zachowają tytuły królewskie.
Utrata tytułów oznaczałaby abdykację, a Meghan i Harry znaleźliby się niżej w hierarchii niż córki księcia Andrzeja – Beatrice i Eugenie.
Takie rozwiązanie nie jest jednak na rękę ani Harry'emu i Meghan, ani królowej. Gdy księżna Diana po rozwodzie straciła swój tytuł, podburzyło to opinię publiczną.
Zobacz także: Brytyjczycy komentują "odejście" Sussexów
Harry i Meghan w swoim oświadczeniu zaznaczyli, że dalej chcą wspierać królową. Gdyby zostali pozbawieni takiej możliwości, królewska rodzina mogłaby zostać skrytykowana jako staroświecka, a Meghan i Harry zyskaliby status "poszkodowanych".
Mimo to ustalenie, na czym ma polegać bycie członkiem rodziny królewskiej tylko połowicznie, jak by tego chcieli książęta Sussex, może się okazać nie do wykonania.
Jedną z opcji byłoby, gdyby mogli zachować swoje patronaty oraz uczestniczyć w największych wydarzeniach związanych z rodziną. Pozostałe obowiązki musiałyby zostać zniesione.
Pieniądze
Pojawia się też problem z majątkiem. Harry, który chce dzielić swój czas między Wielką Brytanię i Kanadę, może zostać podwójnie opodatkowany za swój dochód. Jeżeli chce tego uniknąć, będzie musiał zrezygnować z rezydowania w Wielkiej Brytanii.
Harry i Meghan zrezygnowali całkowicie z dochodu z pieniędzy podatników. Twierdzą, że stanowi to zaledwie 5 proc. ich finansowania i było do tej pory wydawane na oficjalne wydatki. Ale też ich oficjalne wyjazdy były finansowane z publicznych pieniędzy. Jeżeli będą kontynuować podróżowanie, może to pochłonąć setki tysięcy funtów rocznie.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Książęta Sussex utrzymują, że posiadanie tytułu i jednoczesne pozyskiwanie pieniędzy z własnej pracy nie jest bezprecedensowe. Ale obecnie dotyczy to tylko księżniczki Beatrice i księżniczki Eugene oraz księcia i księżnej Michael z Kentu. Żadne z nich nie otrzymuje pieniędzy publicznych, ale proszeni są, by towarzyszyć królowej tylko w kilku uroczystościach rocznie. W przypadku Harry'ego i Meghan było to około 200 zobowiązań rocznie.
Wytyczają nowe ścieżki
Podstawowym pytaniem jest, co Harry i Meghan mają na myśli mówiąc, że chcą być niezależni finansowo. Czy chcą zarabiać na reklamach? A może napiszą autobiografie? Czy też może zaczną produkować filmy na temat rodziny królewskiej?
Byłoby to wbrew temu, czego pragnie królowa. Wyraziła się jasno, że żaden z członków rodziny królewskiej nie powinien zarabiać na swojej pozycji. Gdyby Meghan i Harry złamali tę zasadę, wytyczyliby nową drogę w rodzinie królewskiej.
Pozostaje jeszcze kwestia posiadłości Frogmore Cottage, która oficjalnie należy do królowej, ale została przekazana książętom Sussex, by mieszkali tam tak długo, jak zechcą, oraz kwestia ochrony. Do tej pory Meghan i Harry mieli zapewnioną całodobową ochronę z publicznych pieniędzy – w kraju i za granicą. Koszt takich usług to około 1 mln funtów rocznie.