Majątek Niny Andrycz 3 lata temu powinien był trafić do WOŚP, ale fundacja jeszcze go nie dostała!
Aktorka nie miała dzieci. Po śmierci jej majątek został podzielony według testamentu. Bank oszukał gwiazdę?
- Fundacja nie otrzymała pieniędzy z jednego z banków. Należność ta wynosi 80 tysięcy złotych. Dopiero jak wpłyną te pieniądze, zostanie kupiony za nie sprzęt medyczny - usłyszało "Życie na gorąco", gdy zainteresowało się majątkiem pozostałym po śmierci aktorki.
Nina Andrycz zmarła w 2014 roku, miała 101 lat. Choć od tej smutnej chwili minęły już 3 lata, kwestie spadkowe nadal nie zostały należycie załatwione.
Gwiazda nie miała rodziny, do której mogłyby trafić pieniądze - ta najdalsza mieszkała poza granicami Polski i ostatecznie zrzekła się praw do majątku. Oszczędności życia Andrycz zapisała Wielkiej Orkiestrze Świątecznej Pomocy.
Problem w tym, że niedługo przed śmiercią została namówiona przez przedstawiciela banku na ulokowanie 80 tysięcy złotych w funduszu emerytalnym. Spadkobierca, czyli fundacja założona przez Jurka Owsiaka, wciąż nie może z tej sporej przecież sumy skorzystać.
Andrycz pozostawiła sporo pieniędzy, ale wciąż nikt poza bankiem nie ma do nich dostępu
Bank wykorzystał niewiedzę staruszki?
- Ale namawiać stuletnią osobę na lokowanie w funduszu emerytalnym... To skandal! To za ile lat, tak dojrzała osoba, miałaby je wypłacić, za ile lat z nich korzystać? Świadczy to tylko o tym, że pani Nina nie rozumiała tych wszystkich terminów i produktów bankowych. Sporządzając ostatnią wolę, podała notariuszowi swój numer konta i była pewna, że ma tam ponad 80 tysięcy złotych. Nie była świadoma, że gdzieś je przelała, że na rachunku bankowym, który podała notariuszowi, zostało tylko 300 złotych - powiedziała pismu osoba znająca meandry sprawy.
Obecnie trwają negocjacje z bankiem. Według magazynu część środków zgromadzonych przez Andrycz trafiła już do fundacji, jednak owe 36 tysięcy aktorka miała odłożone w drugim banku. Owsiak w imieniu fundacji będzie walczył o to, by na konto WOŚP został przelany cały spadek po gwieździe, czyli jeszcze 80 tysięcy złotych, a także odszkodowanie za nieetyczne zachowanie banku.
Pełna kwota zostanie spożytkowana na zakup sprzętu lub łóżek, które, być może, trafią do szpitala, w którym zmarła Nina Andrycz.