Nowe doniesienia o gwiazdorze. Marilyn Manson odda się w ręce policji

Kłopoty Marilyna Mansona z prawem zdają się nie kończyć. Na początku roku muzyk-skandalista został oskarżony przez kilka kobiet o wykorzystywanie seksualne, znęcanie się, bicie, przemoc psychiczną i zmuszenie do zażywania narkotyków. Wśród ofiar Briana Warnera, bo tak naprawdę nazywa się muzyk, są m.in. aktorka Evan Rachel Wood, Ashley Walters, Esmé Bianco czy Sarah McNeilly. Zarzuty kobiet, którym muzyk zaprzecza, są tak porażające, że Manson został wyrzucony z wytwórni płytowej, a wieloletnią współpracę ze skandalistą zakończył też menadżer.

Wiadomo jednak, że to nie koniec problemów muzyka. Jak donosi portal Page Six, 52-letni Mansona jeszcze tego lata zostanie postawiony w stan oskarżenia przed sądem okręgowym w Laconii, w stanie New Hampshire.

Manson zmierzy się przed sądem z zarzutami dotyczącymi napaści, jakiej rzekomo miał się dopuścić wobec kamerzysty podczas koncertu w New Hampshire w sierpniu 2019 roku. Ekscentryczny artysta miał wtedy kilkakrotnie opluć mężczyznę podczas swojego występu w Bank of New Hampshire Pavilion.

Choć nakaz aresztowania ciąży na nim od 1,5 roku, sprawa gwiazdy rocka dopiero teraz ma szanse trafić na wokandę. Na mocy porozumienia z tamtejszą policją Manson w końcu ma oddać się w ręce władz w Los Angeles. Artyście grozi kara pozbawienia wolności poniżej jednego roku oraz grzywna w wysokości do 2000 dolarów. Jego prawnicy wciąż jednak zapewniają, że zarzuty wobec ich klienta są wyssane z palca.

- Po tym, jak poprosiliśmy o dowody na jakiekolwiek domniemane szkody, nigdy nie otrzymaliśmy odpowiedzi – podkreśla obrońca rockmana. Według Mansona kamerzysta pozwał go za to, że w trakcie koncertu "niewielka ilość śliny zetknęła się z jego ramieniem".