Maryla Rodowicz jeździ wypożyczonym autem. Ostro odpowiedziała na wyznanie męża
Sytuacja na linii Maryla Rodowicz - Andrzej Dużyński wciąż jest napięta. Piosenkarka znów nie szczędzi mocnych słów pod adresem męża.
Wydawało się, że para rozwiedzie się bez specjalnego medialnego szumu. Zwłaszcza że już wcześniej było między nimi gorąco i biznesmen z pomocą prawników wyegzekwował u żony, by nie opowiadała publicznie o kulisach ich związku.
Wydawało się, że doszli do porozumienia. Do czasu, gdy nieoczekiwanie i, jak donosiła kolorowa prasa, bez wiedzy wokalistki, Dużyński zabrał jej auto. Piosenkarka nie tylko była zdumiona posunięciem męża, ale też martwiła się tym, jak zdobędzie nowe auto. Nie kryła, że liczy iż syn pomoże jej wynająć samochód lub kupić używany pojazd. Jak się okazuje, problem został już w dużej mierze rozwiązany. "Fakt" donosi, że Rodowicz jeździ dużym białym Audi, które wynajął dla niej jednej z jej współpracowników. Piosenkarka jednak planuje mimo wszystko nabyć nowe auto, gdy tylko jej syn wróci z Japonii.
Zobacz wideo: Maryla Rodowicz komentuje wyniki wyborów. "Spodziewałam się"
Sytuacja pomiędzy nią a mężem wciąż jest jednak napięta. Na tyle, że piosenkarka oprócz zapowiedzi, że ma zamiar podjąć kroki prawne przeciwko mężowi, zdecydowała się znów w mocnych słowach opowiedzieć o ich rozstaniu. Przypomnijmy, że Rodowicz zarzucała mu, że to romans z sekretarką był powodem, dla którego wniósł o rozwód. Biznesmen odpierał zarzuty twierdząc, że nie wyprowadził się z domu dla innej kobiety, ale dlatego, że był w szpitalu.
- W tamtym czasie walczyłem w szpitalu o życie. O tym, że mogłem je stracić, wiedziałem tylko ja i lekarze przeprowadzający operację, Maryla zajmowała się wtedy koncertem w Opolu i własną mamą. Pewnie nawet nie wie, że mogła zostać wdową – mówił tabloidowi.
Rodowicz postanowiła teraz skontrować wyznanie męża. - Boże, co za bzdura! Dlatego się wyprowadził, że był ciężko chory?! To jest bzdura. Nie był chory. Próbuje zrobić z siebie ofiarę. Oczywiście, że tak. Przecież on napisał mi w kwietniu e-mail, że chce się wyprowadzić. W maju się wyprowadził. Byłam wtedy na wakacjach. Ale wcześniej, po tej informacji, jeszcze ze sobą mieszkaliśmy. I nie był chory. Po prostu miał romans z sekretarką. Stara się oczyścić siebie – wyznała, nie przebierając w słowach "Super Expressowi".
Zaznaczyła też, że ma argumenty potwierdzające jej wersję. - Gdy jeszcze razem mieszkaliśmy, mieszkała też z nami gosposia. Prawie 20 lat. Gdy powiedziałam jej o tej rzekomej chorobie, to wybuchła śmiechem. Przecież mój syn z nim pracuje, więc nawet już po wyprowadzce powiedziałby mi, że tata jest chory lub jest w szpitalu – dodała.