Maryla Rodowicz potrafi się bawić. Wracała z imprezy polewaczką do mycia ulic
Maryla Rodowicz nigdy nie była pozbawiona fantazji. Również w życiu prywatnym. Gwiazda opowiedziała o niecodziennym sposobie wracania z imprezy. Dziś zrobiłaby tak samo.
Afera wokół rozwodu Maryli Rodowicz i Andrzeja Dużyńskiego cały czas się rozkręca. Mąż piosenkarki zabrał jej samochód, a także zablokował sprzedaż płyt. Chodzi o sprawę 6 płyt z lat 90., do których prawa ma biznesmen. Gwiazda nie szczędziła ostrych słów na temat Dużyńskiego.
W ostatniej rozmowie z "Faktem" Maryla Rodowicz poruszyła jednak trochę przyjemniejsze tematy. Wokalistka opowiedziała o swoich imprezach z dawnych lat, podczas których towarzyszyła jej m.in. Agnieszka Osiecka.
- Imprezowałyśmy często z Agnieszką Osiecką w Spatifie przy Alejach Ujazdowskich. Wracałyśmy, jak było już za późno na autobus nocny, a za wcześnie na dzienny. Taksówki nie były tak dostępne, jak dziś, a i telefonów nie było, żeby je zamówić – opowiada Rodowicz.
Panie okazały się na tyle zaradne, że potrafiły wyjść z każdej sytuacji.
– Na szczęście nad ranem zawsze jechała polewaczka, która nas zabierała. Zatrzymywała się za parę groszy. Pan się pytał, czy jedziemy z polewaniem, czy bez. Z polewaniem było oczywiście drożej, bo to atrakcja – wspomina. I zapewnia tabloid: - Teraz też bym do niej wsiadła.