Medioznawca: Kinga Rusin postąpiła w najgorszy możliwy sposób
Medioznawcy jednoznacznie oceniają zachowanie Kingi Rusin po Oscarach: co prawda jest dziennikarką, więc musi zdobywać informacje, ale nie zmienia to faktu, że "wypięła się" na zasady ustalone przez gospodarzy imprezy w Los Angeles.
Kinga Rusin została zaproszona na ekskluzywne party po gali Oscarów, organizowane przez Beyonce i Jaya-Z w Los Angeles. Spotkała tam, jak pisze na Instagramie, poza gospodynią, także m.in. piosenkarki Adele i Lanę del Rey, Charlize Theron, Leonardo Di Caprio, Bradleya Coopera czy Rihannę.
Na przyjęciu obowiązywał zakaz robienia zdjęć. Kinga Rusin, wychodząc z przyjęcia, gdy dostała z powrotem telefon, zrobiła sobie selfie z piosenkarką Adele, które opublikowała na Instagramie. Było to jedyne zdjęcie z tej imprezy. Później Rusin musiała usunąć tę fotografię z mediów społecznościowych, ponieważ podchwycił ją cały plotkarski świat. Opisała także przebieg imprezy ze swojej perspektywy, co też mogło być złamaniem umowy.
WP rozmawia o tej sprawie z dwójką ekspertów - medioznawców: Maciejem Mrozowskim i Wojciechem Kardysiem.
Mrozowski: selfie sprawia, że jesteśmy ważni
Sebastian Łupak: Czy Kinga Rusin złamała umowę, robiąc zdjęcie z Adele i publikując je w sieci?
Maciej Mrozowski, medioznawca: Pani Kinga Rusin jest dziennikarką. Nie wiem, na jakiej zasadzie się tam dostała. Nie znam sytuacji, nie znam uwarunkowań. Można zapytać, po co zapraszać dziennikarkę na takie przyjęcie? W podtekście jest przecież ryzyko, że ona to przyjęcie opisze i sfotografuje, bo taka jest natura tego zawodu. No bo co z ciebie za dziennikarka telewizyjna, jeśli nie masz zdjęć z tego party? Jeśli pracuje w dziale "entertainment", to wręcz musi to robić! Choć w sumie nie było to eleganckie…
Dlaczego?
Trzeba jednak respektować pewne normy prywatności i szacunku dla gospodarzy, którzy określają warunki. Jeśli się akceptuje zaproszenie, to trzeba respektować prawa domu. Jeśli tam byli agenci tych gwiazd, to mogą teraz zapamiętać panią Rusin i mogą jej już więcej nie zapraszać, bo będą mieli do niej pretensje.
Co nami kieruje, że musimy mieć to zdjęcie z gwiazdami? Dlaczego nie zostawimy ich w spokoju?
To jest "uważnienie" siebie, czyli pokazanie, że ja jestem ważna/ważny. Nikt mi nie uwierzy, że piłam cocktail z Beyonce i rozmawiałam z Adele, ale przecież mam selfie. O, proszę! Słowo się dziś nie liczy, jesteśmy w kulturze obrazka. Nie ma fotki, to znaczy, że nie byłam.
Jest szansa, że zostawimy celebrytów w spokoju?
To jest już odruch bezwarunkowy. Ludzie mają telefon non stop przy sobie, a ręka swędzi. Trzeba zrobić z niego użytek. To już jest uzależnienie.
Kardyś: Rusin złamała zasady
Czy Kinga Rusin popełniła błąd, ujawniając zdjęcie z Adele?
Wojciech Kardyś, specjalista ds komunikacji internetowej: Pani Kinga jest dziennikarką. W swoim ostatnim poście na Instagramie tłumaczy się, że zachowała się jak dziennikarka śledcza i po prostu zrelacjonowała imprezę ze swojego dziennikarskiego obowiązku.
Czyli dobrze wykonała zawód?
Pani Kinga przede wszystkim jest człowiekiem. I to dość próżnym, jak się okazało. Jeżeli ta impreza naprawdę się wydarzyła i te historie naprawdę miały miejsce, to zostały zrelacjonowane w najgorszy możliwy sposób.
Dlaczego jej relacja jest nietrafiona?
Pani Rusin mogła opisać to zdjęcie z Adele z klasą, chwaląc np. transformację Adele i jej kreację. Jednak wolała się przechwalać tańcem z Leonardo Di Caprio i zalotnymi spojrzeniami Bradleya Coopera. Nie dziwię się, że stała się memem.
Złamała zasady, na które się zgodziła?
Wykazała się brakiem taktu i wypięła się na zasady gospodarza imprezy. Jeżeli każdy został poproszony o niepublikowanie zdjęć i nieinformowanie o przebiegu wydarzenia, to pani Kinga nie powinna tego opisywać. Zamiast tego wiemy, co gwiazdy jadły, co robiły, a nawet, że zostały zmuszane do zakładania kapci. No ja, jakbym był gospodarzem tej imprezy, to bym się wkurzył.
Czy może się to odbić na jej karierze?
Nie w Polsce. W USA może i byłaby skazana na jakiś branżowy ostracyzm. Ale u nas to raczej powód do dumy.