Meghan i Harry wydali oświadczenie. Nie mogli dłużej milczeć
Meghan Markle i książę Harry niezwykle rzadko komentują to, co się wokół nich dzieje. Unikają kontaktów z mediami i starają się nie generować kolejnych plotek na swój temat. Teraz jednak powiedzieli "dość". Nie mogli dłużej milczeć, bowiem sprawa dotyczy ich ukochanego syna.
Meghan Markle i książę Harry prowadzą bardzo dynamiczne życie. Rok temu ogłosili, że odłączają się od brytyjskiej rodziny królewskiej i zamierzają żyć na własny rachunek. I to z dala od Europy. Najlepiej za oceanem. Jak postanowili, tak zrobili. Po wyjeździe z Wielkiej Brytanii młodzi małżonkowie przez chwilę mieszkali w Kanadzie, a następnie w dużej posiadłości Tylera Perry'ego w Beverly Hills, z której mieli blisko do domu mamy Meghan, Dorii Ragland. Od pewnego czasu mieszkają jednak w luksusowej rezydencji w Santa Barbara.
Jako że para oficjalnie porzuciła królewskie życie, od roku nie mogą też tytułować się Ich Królewskimi Wysokościami. Jak podawał niedawno "The Sun", i na tym polu doszło do pewnego zgrzytu. Jak mogliśmy przeczytać, księżna usunęła swoje prawdziwe imiona (Rachel Meghan) z aktu urodzenia syna Archiego. Na ich miejscu w rubryce pozostał jedynie tytuł "Jej Królewska Wysokość Księżna Sussex". Markle miała wprowadzić korektę 5 czerwca 2019 r., w momencie narastających pogłosek o konflikcie Harry'ego i Williama oraz ich żon.
Tylko i aż tyle wystarczyło, by na Meghan znów spadła lawina krytyki. Gdy krzywdzących komentarzy pod adresem Markle zaczęło przybywać, głos w sprawie zabrał rzecznik małżonków.
- Zmiana nazwiska na dokumentach publicznych w 2019 roku została narzucona przez Pałac, co potwierdzają dokumenty od wyższych urzędników. Nie zażądała tego ani Meghan, księżna Sussex ani książę Sussex - poinformował rzecznik pary w "The Telegraph", dodając, że "obraźliwe" jest sugerowanie, jakoby Markle chciała być "bezimienna" na akcie urodzenia swojego dziecka.
Trwa ładowanie wpisu: instagram