Muniek Staszczyk przeszedł udar. "Byłem w sytuacji granicznej"
Muniek Staszczyk w lipcu 2019 r. miał wylew. Jego życie wisiało na włosku. W mediach pojawiły się nawet fake newsy o śmierci muzyka. Udało mu się jednak wyjść cało z choroby. Teraz opowiedział o tym, jak żyje po udarze.
Muniek Staszczyk był gościem Porannej rozmowy w radiu RMF FM. Opowiedział, między innymi, o udarze, który przeszedł w 2019 r. Przed prawie dwoma laty informacja o nagłej hospitalizacji muzyka w Londynie wywołała lawinę plotek, a te poruszyły fanów Muńka. Na szczęście wszystko zakończyło się pozytywnie, choć rehabilitacja trwała dłużej niż muzyk zakładał.
- Los obszedł się ze mną łagodnie. Chciałem podziękować lekarzom, chciałem podziękować ludziom, którzy mnie wspierali (…). Dostałem od ludzi prawdziwe wsparcie, po wyjściu ze szpitala również, w każdym miejscu jak spożywczak, czy poczta, czy na ulicy – i do dziś dostaję, pytają o zdrowie, to jest fajne - opowiadał piosenkarz.
- Na pewno byłem w sytuacji granicznej. Jak człowiek przejdzie taką sytuację graniczną, to ma pewną refleksję. Jechałem jakieś 205 na godzinę, nie szanowałem siebie – przyznał.
Do zawirowań zdrowotnych u Muńka doszło jeszcze przed wybuchem pandemii. Artysta sądził, że szybko wróci do zdrowia i koncertowania. Stało się inaczej. Najpierw przez rehabilitację, później ze względu na obostrzenia.
"Miałem nadzieję, że do 30 listopada [2019 r.] będę już w pełnej formie - jednak rehabilitacja w tym przypadku wymaga więcej czasu" – pisał na Facebooku. Teraz, po prawie dwóch latach, Staszczyk znów pojawia się w mediach i koncertuje.
Trwa ładowanie wpisu: instagram