Nie walczył o rządowe pieniądze. Wyprowadził się z Polski
Lider zespołu Wilki, Robert Gawliński, nie czekał aż rząd pozwoli mu wrócić do koncertowania. Zajął się czymś zupełnie innym. Nie narzeka, bo w ukochanej, słonecznej Grecji nie brakuje mu wrażeń.
Robert Gawliński w ostatnich latach rzadko pojawiał się w mediach. Zespół Wilki wydał ostatnią płytę w 2016 r. Dalej koncertowali po całej Polsce, ale kariera musiała ustąpić miejsca walce o zdrowie. Muzyk walczył z rakiem.
Wokalista bardzo ceni sobie prywatność. Nigdy nie opowiadał się po żadnej stronie politycznego sporu, choć przed laty było głośno o jego wypowiedzi, że "polityka jest jak stara prostytutka, która pójdzie za tym, co da więcej". Okazuje się, że Robert Gawliński w czasie pandemii nie czekał na pomoc rządu, tylko zakasał rękawy do pracy.
- Zgodnie z pomysłem wiceministra finansów rozpocząłem przebranżawianie się. Zbieram oliwki, zostanę rolnikiem - mówi w rozmowie z "Faktem".
W marcu muzyk wraz żoną Moniką postanowili wyjechać do Grecji i tam przeczekać okres, gdy Gawliński nie może koncertować. Nie czekał na stworzenie Funduszu Wsparcia Kultury. Obok domu, w którym mieszkają, rośnie gaj, więc wokalista postanowił zabrać się za uprawę oliwek.
- Właśnie jesteśmy w trakcie naszego pierwszego oliwkobrania. Do tej pory zebraliśmy już osiem worków. Zbieranie mocno daje nam w kość. Trochę wymiękaliśmy - przyznaje.
Jednak owoce ich pracy przynoszą im wiele radości, gdy mogą spożywać posiłki z oliwy z samodzielnie zebranych i wytłoczonych oliwek. "Czujemy się jak w raju" - zapewnia. Wygląda na to, że na razie Gawliński nie myśli o powrocie do Polski.