"Nie zachęcam do palenia kościołów". Lider Zeal & Ardor o nowej płycie
Szwajcarski Zeal & Ardor wydał niedawno trzeci album zatytułowany po prostu "Zeal & Ardor", na którym eksperymentuje bardziej niż do tej pory. Zespół w tym roku wystąpi w Polsce na czterech koncertach, a lider Manuel Gagneux opowiedział Wirtualnej Polsce o nowej płycie.
Rafał Mrowicki, Wirtualna Polska: Czy poprzednia płyta Zeal & Ardor była poszukiwaniem muzycznej drogi, której finałem jest nowy album?
Manuel Gagneux: Nie sądzę. To najlepsze co możemy zrobić w tej chwili, ale przed nami jest jeszcze wiele do odkrycia i wypróbowania w muzyce.
Nie obawiasz się, że po takiej płycie może być trudno o równie dobre pomysły?
Kto wie, może faktycznie skończą mi się pomysły (śmiech). Trzeba będzie się zająć czymś innym (śmiech), ale póki co, mam jeszcze trochę do zrobienia w muzyce.
Płyta "Zeal & Ardor" była łatwiejsza w przygotowaniu niż poprzednia?
Było trudniej. Daliśmy sobie na nią więcej czasu, zadawaliśmy sobie pytania czy konkretne rozwiązania będą dobre i czy będą pasować.
Kiedy zaczęliście tworzyć nową muzykę?
To był styczeń 2020. Trwało to długo.
ZEAL & ARDOR - Golden Liar (Official Video)
Powiedziałeś, że tym razem było trudniej, choć moim zdaniem ta muzyka brzmi bardziej intuicyjnie i dojrzale niż poprzedni album.
Z pewnością. Może nie było tym razem trudniej, ale dłużej. Napisałem łącznie 30 utworów, ale wybraliśmy ostatecznie te, które brzmiały razem najbardziej spójnie. Myślę, że za parę lat będę miał nowe doświadczenia i spojrzę inaczej na to, co wydaliśmy teraz. Choć kto wie, może już jesteśmy skończeni (śmiech).
Co cię tym razem zainspirowało?
Sporo książek, głównie fantastycznych. Np. książki Phillipa K. Dicka, Isaaca Asimova i Octavii Butler. Nie wiem dlaczego, ale bardzo mi się to podoba. Nie mam ulubionych serii, wolę opowiadania. Gwiezdne Wojny może są fajne, ale mnie nie wciągają.
Zobacz także: Amber Heard i Johnny Depp walczyli w sądzie. Publicznie prali brudy
Na ostatniej EPce poświęciłeś trochę miejsca tematowi rasizmu. Doświadczyłeś tego?
Na szczęście nie, chodziło mi o sytuację związaną z George'em Floydem. Obawiałem się wtedy o moją rodzinę w Stanach Zjednoczonych i o tym była tamta płyta.
Co oznacza dla ciebie nowoczesny satanizm, o którym często mówisz? Oddzielasz to od postaci szatana?
Tak. Dla mnie to filozofia niezwiązana z magią i spirytyzmem. Chodzi o stawanie się najlepszą wersją siebie. Chodzi o wolność, która nie rani innych.
Czy uważasz, że symbolika szatana jest tu nieodzowna, jeżeli nie ma to związku z jego postacią?
To nie jest w kontrze do religii, ona również jest ważną filozofią dla wielu ludzi. Satanizm nie jest dobrze postrzegany przez chrześcijaństwo, bo moim zdaniem daje więcej wolności.
O tym jest utwór "Church Burns"?
Oczywiście nie zachęcam do palenia kościołów. Nie o tym jest ten kawałek. Chodzi o przemijanie pewnych rzeczy i zastępowanie je przez nowe.
Czyli nie poszedłbyś w ślady Varga Vikernesa.
To co mówi i robi jest głupie, choć lubię jego muzykę. Staram się to jednak oddzielać, ale nie mógłbym kupić jego płyty.
Poglądy artysty mają dla ciebie znaczenie?
Oddzielam je od tego, co artysta tworzy. Richard Wagner był świetnym muzykiem, ale był idiotą.
Czy tym razem jakaś konkretna sytuacja miała wpływ na nową muzykę?
Tym razem nie. Chciałem się skupić jak najbardziej na muzyce. Są tam pewne ukryte komunikaty, ale największe znaczenie ma tu muzyka.
Które utwory z tej płyty gra ci się najlepiej? Cięższe czy może lżejsze jak "Golden Liar" czy "A-H-I-L"?
Szybko się nudzę i lubię, gdy w muzyce dużo się dzieje. Lepiej gra mi się cięższy materiał. Próbujemy wielu konfiguracji. Po wielu próbach i błędach mniej więcej wiemy jak to ułożyć, choć nadal nie jest to łatwe.
ZEAL & ARDOR - Death to the Holy
Ciężko było napisać tekst łącząc język angielski i niemiecki?
Niemiecki jest bardzo prosty, choć trudny, ale perfekcyjny do metalu. Słowo "schmeterling" (z niem. "motyl" - red.) brzmi agresywnie. Angielski jest trudniejszy. To też język ojczysty. Gdy myślę po angielsku, trudno mi myśleć abstrakcyjnie.
Niemiecki jest prostszy do growlowania?
Tak. Zdecydowanie (śmiech).
Co oznaczają dłonie na okładce płyty?
To dłonie Bafometa (pogańskiego bożka, który miał być czczony przez templariuszy - red.).
Graliście jakiś czas temu trasę z Mastodon i Opeth. Jak ją wspominasz?
Było bardzo przyjemnie. Chłopaki z Mastodona są bardzo fajni, ci z Opeth również. Mieliśmy szczęście grać przed bardzo dużą widownią. Grają progresywną muzykę i ich słuchacze są przez to bardziej otwarci. Dobrze się grało przed taką publicznością. Dużo piliśmy (śmiech). Mikael (Åkerfeldt, lider Opeth - red.) opowiadał sporo ciekawych historii. W tym roku wpadniemy do Polski.
Zeal & Ardor wystąpi 15 sierpnia na United Arts Festivalu w Gdańsku. W grudniu zespół wróci do Polski (w tym również do Gdańska) na trzy koncerty klubowe. Szwajcarzy przyjadą 5 grudnia do gdańskiego B90, 6 grudnia do warszawskiego klubu Proxima oraz 7 grudnia do hali Kamienna12 w Krakowie