"Kiedy zamykam oczy Mamo". Pogrzeb mamy Czajki za pieniądze ze zbiórki
Mariusz Czajka przechodzi ostatnio ciężkie chwile. Na początku tego roku zmarła jego mama. W środę 27 stycznia odbył się jej pogrzeb. Podczas uroczystości aktor wygłosił poruszającą mowę.
Mariusz Czajka to znany polski aktor. Widzowie mogą go kojarzyć z roli Cześka "Alfa" w kultowej komedii "Chłopaki nie płaczą". Oprócz tego wystąpił w serialach: "Na dobre i na złe", "Pierwszej miłości" i "Plebanii". Czajka nie ogranicza się jednak tylko do takiego aktorstwa – podkłada też głos do filmów familijnych - m.in. użyczył go Yodzie w serii "Gwiezdnych wojen".
Dwa lata temu przeprowadził się do Warszawy do swojej mamy Krystyny. Aktor zdecydował się pomagać 80-letniej wówczas kobiecie, która była bardzo schorowana. Niestety mama Czajki zmarła 14 stycznia 2021 r. Z racji tego, że 60-letni aktor przestał zarabiać z powodu pandemii koronawirusa, nie miał środków, by wyprawić pogrzeb. Z tego powodu zwrócił się do ludzi i przez na portal pomagam.pl poprosił, by pomogli mu finansowo.
Klepią biedę przez pandemię
Jego celem było uzbieranie 15 tys. złotych, ale fani trzykrotnie przeskoczyli tę sumę – wpłacili ok. 50 tys. złotych. Dzięki temu Czajka mógł zająć się formalnościami. Pogrzeb jego mamy rozpoczął się w środę 27 stycznia o godz. 12:15 w kaplicy cmentarnej na Powązkach Wojskowych w Warszawie. Jak informuje "Super Express", na mszy pojawiło się zaledwie kilka osób, głównie najbliższa rodzina. Czajka pojawił się z dwiema córkami – 26-letnią Weroniką i 20-letnią Inez. Ich babcia została skremowana. Obok urny położono portret kobiety i wieniec zrobiony z herbacianych róż.
Czajka wygłosił bardzo poruszającą przemowę nad grobem swojej mamy. Tabloid przytoczył jej treść: – Kiedy zamykam oczy Mamo, widzę cię w Dniu Nauczyciela, jak dosłownie toniesz w kwiatach od twoich uczniów. Nawet ten z dwójkami mógł dostać u ciebie piątkę z polskiego, bo zawsze byłaś sprawiedliwa. Te kwiaty wiozłaś potem na cmentarz do taty... Miałaś 30 lat, kiedy nagle zmarł i zostawił cię ze mną, bardzo żywym chłopczykiem lat 9. Poradziłaś sobie wspaniale, choć jak pamiętasz, mało brakowało, a rzuciłbym szkołę. "Mariuszku, uspokój się" – mówiłaś, a ja, choć zwykle robiłem, co chciałem, to mimo wszystko słuchałem Ciebie – zaczął.
W dalej części wspomniał o swoich córkach. – Byłem bardzo szczęśliwy, widząc, jak tulisz moje córki, a twoje wnuczki - Weronikę i Inez. Tak bardzo chciałaś mieć córkę, kiedy straciłaś swoje pierwsze dziecko, a one Mamusiu już na zawsze będą częścią ciebie. Lubiłaś ludzi, a oni lubili ciebie. "No opowiadaj, jak było" - mówiłaś do każdego jak nauczycielka przy tablicy, i krojąc tę swoją najlepszą na świecie szarlotkę, wysłuchiwałaś różnych historii. Moja historia jeszcze trwa mamo. Walczę dzielnie o lepsze jutro i nie poddałem się dzięki dobrym ludziom, którzy przez ostatnie klika dni ruszyli mi z pomocą. Płakałem i nie dowierzałem, że jest jeszcze tyle dobra w tych trudnych czasach – zakończył.