R. Kelly dał występ po wyjściu z aresztu. Trwał 28 sekund
R. Kelly dał pierwszy występ po pobycie w areszcie. Spotkanie z fanami nie trwało długo.
R. Kelly pojawił się pierwszy raz publicznie po pobycie w areszcie w ubiegły weekend. Raper miał wystąpić w Dirty South Lounge w Springfield. Jak relacjonują amerykańskie media, bilety na imprezę kosztowały 100 dol, po dołączeniu R. Kelly'ego już 50 dol. Raper jeszcze przed wydarzeniem zachęcał do udziału w imprezie i spotkania z nim. Zaapelował także, by powstrzymać się od osądzania i ostracyzmu, gdyż i tak już płaci wysoką cenę za ostatnie wydarzenia.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Jak wynika z relacji, rzeczywiście pojawił się w lokalu, ok. 1:30 w nocy. Jak podają źródła CNN, miał spędzić ok. pół godziny na rozmowach i zabawie z fanami, którzy przyszli się z nim zobaczyć. Później złapał za mikrofon podziękował tym, którzy go wspierają. Jednak zapowiadany występ trwał zaledwie... 28 sekund, podczas których zaśpiewał fragment jednego ze swoich hitów. Jak się okazuje, zapowiadany "występ" wydarzył się tuż przed zamknięciem lokalu, ok. 3:00 nad ranem.
Zobacz także: R. Kelly w więzieniu. Nie płacił alimentów
Przypomnijmy, że raper został zatrzymany przed kilkoma miesiącami decyzją sądu w Chicago. W więzieniu ma przebywać do czasu, aż zapłaci dokładnie 161 tys. dolarów alimentów, które zalega swojej żonie i dzieciom. Chwilę po ogłoszeniu wyroku w mediach pojawiły się tytuły: "Back in jail" - "Z powrotem w więzieniu".
52-latek przyznał w sądzie, że ma poważne problemy finansowe. Obrońca muzyka podkreślał, że po bojkocie twórczości Kelly'ego wytwórnia anulowała jego kontrakt. Nie miał możliwości, by płacić alimenty na dzieci.
Zobacz także: Harvey Weinstein oskarżony o molestowanie. "Największy knur w Hollywood"
R. Kelly podobno był gotowy zapłacić byłej partnerce - Andrei Kelly - 60 tys. dolarów. Sędzia jednak postanowił, że musi zapłacić całą kwotę zaległych alimentów od razu. Kilkanaście godzin przed zatrzymaniem świat obiegły fragmenty wywiadu, którego R. Kelly udzielił dziennikarce CBS. Muzyk po raz pierwszy miał możliwość, by skonfrontować się z zarzutami o pedofilię i wykorzystywanie nieletnich.
- Nie zrobiłem tego! To nie ja! Walczę tu, ku...a, o swoje życie! - powiedział w rozmowie, która pokazywana była niemal przez wszystkie światowe media.
Przypomnijmy, że kilkanaście Amerykanek opowiedziało, co przeszły przed laty. Zdradziły m.in., że były molestowane, zmuszane do seksu i poniżane. Ich historie przedstawiono w filmie "Surviving R. Kelly", o którym pisaliśmy już wielokrotnie.
Po emisji "Surviving R. Kelly" wybuchła w Stanach Zjednoczonych potężna afera. Sprawą zajęli się też prawnicy i prokuratura. Przeciwko muzykowi prowadzone jest śledztwo. Dopiero za kilka miesięcy może okazać się, czy gwiazdor kolejny raz stanie przed sądem.