Syn Martyniuka przeprosił teściową. W końcu poszedł po rozum do głowy
Syn Zenka Martyniuka był do tej pory skonfliktowany z całą rodziną. Po narodzeniu córeczki postanowił nieco ograniczyć swoje ekscesy.
Daniel M. był ostatnio największym antybohaterem prasy brukowej. Publicznie obrażał swoją żonę, nazywając ją nimfomanką, a winę za wszystkie niepowodzenia w życiu prywatnym zrzucał na teściów. W grudniu, po awanturze z żoną w zaawansowanej ciąży, policja znalazła w jego mieszkaniu marihuanę. Osławiony celebryta w emocjonalny sposób mówił później: "Gdybym wiedział, to bym zamknął drzwi i nie wpuścił policji bez nakazu". To jednak nie koniec. Niedawno zapadł wyrok sądowy: syn muzyka disco polo stracił prawo jazdy aż na 3 lata (za jazdę pod wpływem alkoholu). Co ciekawe, do chwili wydania wyroku uwielbiał urządzać sobie rajdy drogim autem po Warszawie, które relacjonował na Instagramie.
Gdy urodziła się córeczka celebryty, ten może nie zmądrzał, ale nabrał nieco pokory. Postanowił odebrać żonę i córkę ze szpitala i wielokrotnie zapewniał, że będą "prawdziwą rodziną". W swoim przemówieniu na Instagramie przeprosił też białostockich policjantów za słowa, które padły z jego ust. Ostatnio zdobył się też na odwagę i przeprosił teściów, z którymi miał na pieńku.
- Pozdrawiam z domu Eweliny - powiedział jak rasowy influencer do osób śledzących go na Instagramie. - Moją niespodzianką były przeprosiny dla teściowej, teścia i oczywiście mojej ukochanej Ewelinki. Teraz już jesteśmy wszyscy razem, szczęśliwi i będzie wszystko dobrze. Myliłem się chyba w wielu sprawach. Moja teściowa w niczym aż tak bardzo nie mieszała. To po prostu ludzie, znajomi… Pisali do mnie głupie rzeczy, zwalali wszystko na stronę Boguśki i mieszali mi w głowie… - dodał.
Wierzycie w jego przemianę? Myślicie, że teściowie wybaczą mu wszystkie ekscesy?