Ostre słowa o Kaczyńskim. Zadrwił też z jego kota i matki
Tymon Tymański odniósł się do zamieszania wokół Funduszu Wsparcia Kultury. Ironicznie skomentował sposób podejmowanych w rządzie decyzji, a zwłaszcza styl "społecznych konsultacji" stojącego za każdą z nich Jarosława Kaczyńskiego. Muzyk ostro zadrwił z prezesa PiS.
Mimo iż długo wyczekiwane, ministerialne dotacje dla artystycznej branży zostały zawieszone, dyskusja wokół nich, wbrew oczekiwaniom rządzących, już nie. Głos w sprawie zabrali nie tylko beneficjenci największych kwot, nieporadnie tłumacząc się z przyznanych pieniędzy, jak lider zespołu Bayer Full, ale i ci artyści, którzy o rządowe wsparcie nigdy się nie ubiegali, tak jak Kazik Staszewski. Do tego grona dołączył też Tymon Tymański, który w typowy dla siebie sposób odniósł się do zamieszania wokół Funduszu Wsparcia Kultury. W obszernym wpisie na Facebooku, najkrócej mówiąc, nie skrytykował idei ministerialnego wsparcia, ale błędne założenia Funduszu i kryteria podziału środków. A raczej ich braku.
Ironicznie skomentował też sposób podejmowanych w rządzie decyzji, a zwłaszcza styl "społecznych konsultacji" Jarosława Kaczyńskiego, stojącego za każdą z nich. Muzyk ostro zadrwił z prezesa PiS.
Największe metamorfozy gwiazd
"Z drugiej mańki - ktoś obyty w temacie powiedział mi, iż minister Gliński kontaktował się z kilkoma wielkimi mogołami artystycznego środowiska oraz biznesu rozrywki (w tym z kimś z Kayaksu). Super. Prawda, czy nieprawda - to tylko potwierdza irracjonalność kontekstu całej sprawy. Podobnież - nieco wcześniej - naczelnik Kaczyński konsultował się ze swoim kotem w sprawie "Piątki dla zwierząt", a z duchem mamy - w sprawie zaostrzenia aborcji... To właśnie ta sobiepańska metoda podejmowania decyzji, generowania ustaw czy wreszcie konsultowania się ze środowiskiem w kwestii przyznawania środków jest dla mnie aberracyjnie absurdalna i (celowo lub nie) przynosi odmienny skutek - zamiast pomóc, kłóci nasze środowisko" - zauważył Tymon Tymański.
Jeden z założycieli legendarnej formacji jazzowej Miłość, w przeciwieństwie do Staszewskiego, nie skrytykował kolegów z branży za to, że wyciągnęli rękę po publiczne wsparcie. Jak twierdzi, pomoc artystom się "należy", ale kryteria jej uzyskania powinny być klarowne.
"Kwestia numer jeden, która brzmi następująco: jakie są kryteria, do k***y nędzy? Widzimisię ministra czy jego urzędasów? Omawiany podział jest totalnie arbitralny i z nikim nie konsultowany. (...) Reasumując: nie dajmy się skłócić z tego głupiego powodu, że jaśnie wielmożny pan sypnie rybkom złotego grysu z nie swojego trzosa. To są nasze pieniądze, które zabrano nam choćby z (niejednokroć podwójnego) opodatkowania. Należą się nam jak psu buda - tyle że uczciwiej i rozsądniej podzielone" - zakończył swój wpis Tymański.
Trwa ładowanie wpisu: facebook