Skandal w filmówce. Odpowiada na doniesienia o przemocy
Rektor Akademii Teatralnej w Warszawie w rozmowie z Tomaszem Raczkiem odniósł się do kontrowersyjnych, przemocowych metod nauczania aktorstwa. Malajkat stanowczo sprzeciwia się takim praktykom.
Od tygodnia toczy się publiczna debata na temat relacji pomiędzy wykładowcami a studentami wydziałów aktorskich. Młoda aktorka Anna Paliga w liście otwartym przedstawiła, jakich szkodliwych i niebezpiecznych zachowań dopuszczali się profesorowie łódzkiej filmówki. Wkrótce potem o swoich traumatycznych doświadczeniach zaczęli opowiadać też inni artyści m.in. Dawid Ogrodnik, Tamara Arciuch, Zuzanna Lit.
Nie brakuje jednak osób, które uważają, że "w imię sztuki" warto łamać psychikę młodych studentów. Do tego grona zalicza się krytyk Tomasz Raczek, który w rozmowie z Wojciechem Malajkatem powoływał się na metody Tadeusza Łomnickiego, których sam był świadkiem w Akademii Teatralnej w Warszawie.
- Brał dziewczynę i chłopaka, dziewczynie kazał położyć się na ziemi, chłopakowi kazał położyć się na dziewczynie i mówił: "Posuwaj ją". Byli tylko w czarnych trykotach, student pierwszego roku był spięty i on nie wiedział, co ze sobą zrobić - wspomina.
Aktorka przez lata milczała. "Byłam naga, dyrektor związał mnie liną"
Zaniepokojony Raczek dopytywał Łomnickiego, dlaczego tak postąpił. Ten miał mu odpowiedzieć: "Ja muszę ich zgwałcić teraz, żeby potem ich życie w teatrze nie zgwałciło". Obecny rektor warszawskiej Akademii Teatralnej Wojciech Malajkat nie zgadza się z takim podejściem.
- Czasem jeszcze spotykamy się z tą, w moim pojęciu, przestarzałą metodą, ale ona w szkole, którą dowodzą, nie powinna mieć miejsca. Tego tak nie robimy. Są inne metody, aby uruchomić wyobraźnię, fantazję i talenty młodych ludzi, nie gwałcąc ich, nie łamiąc, tylko dmuchając w te żagle i podtrzymując ich wiarę w to, że są wybrańcami, że są utalentowani - powiedział Malajkat w rozmowie z krytykiem opublikowanej na Youtube.
Aktor i pedagog wyjaśnił, że zapewnia swoich studentów o tym, że nie zamierza "polować na ich słabości, a tylko pokazać im ich możliwości". Uważa, że taka różnica w porównaniu do metody Łomnickiego i innych przemocowych wykładowców powoduje, że studenci są bardziej zaangażowani w edukację i pracę na scenie.
- Nie sądzę, żeby taki zestresowany student i studentka mieli jakąś radość w tym momencie z tego aktorstwa - dodał.
Tomasz Raczek dalej wyjaśniał podejście znanego aktora, który uważał, że zmuszanie studentów do trudnych scen miało ich zahartować i sprawdzić, czy nadają się do zawodu aktora.
- Dlaczego zakładać, że musi ktoś ich zgwałcić, zepsuć im życie w teatrze? Może trafią na reżysera, który będzie umiał sobie poradzić bez łamania im kręgosłupa i osiągnie to, co będzie chciał. Zakładanie, że życie w teatrze musi ich złamać jest błędne - kontrował Malajkat.
Krytyk uważa, że nie da się tworzyć teatru w momencie, gdy jedna aktorka odmówi rozebrania się, a inny aktor zagrania kontrowersyjnej sceny ze względu na swoje odczucia religijne. - Oni paraliżują wizję demiurga - podkreślił.
Opierając się na swoim doświadczeniu aktorskim Malajkat zauważył, że przemocowi nauczyciele czy reżyserzy powielają wzorce, które wynieśli ze szkoły. - Ci wychowani przez przetrącenie kręgosłupa, tę kalkę powielają. To jak z wychowaniem: jeśli rodzice cię bili, to ty bijesz swoje własne dzieci.
W sprawie oskarżeń Anny Paligi wobec łódzkich profesorów toczy się wewnętrzne postępowanie. We wtorek 23 marca odbyło się pierwsze zebranie Komisji Antymobbingowej i Antydyskryminacyjnej Szkoły Filmowej w Łodzi. 29 marca odbędzie się kolejne posiedzenie, tym razem z wykładowcami wymienionymi w liście aktorki m.in. Mariuszem Grzegorzkiem, Bronisława Wrocławskiego i Mariusza Jakusa.