"Wstąpiła w niego nadzieja". Strzelecki wierzył do końca, że mu się uda
Laura Łącz udzieliła bardzo osobistego wywiadu, w którym wspomina Andrzeja Strzeleckiego. Kibicowała mu, ale "w głębi duszy była pełna najgorszych obaw".
Andrzej Strzelecki zmarł 17 lipca 2020 r. Popularny Aktor zmagał się z ciężkim nieoperacyjnym nowotworem płuc i oskrzeli. Tuż po jego śmierci głos zabrali jego przyjaciele i współpracownicy, m.in. Tomasz Stockinger.
Teraz na wspominki zebrało się Laurze Łącz, aktorce i dobrej znajomej Strzeleckiego. Mało kto wiedział, że znali się na długo przed rozpoczęciem kariery aktorskiej.
- Andrzej chorował na ten sam rodzaj nowotworu, na który zmarł mój mąż Krzysztof Chamiec. Dlatego bardzo interesowałam się jego stanem zdrowia i kibicowałam mu w tej nierównej walce z rakiem. Mój mąż szybko się poddał, nie widział dla siebie nadziei, a Andrzej miał w sobie ogromne pragnienie, by żyć - mówi Łącz, która dodała jednocześnie, że w głębi duszy była pełna najgorszych obaw.
"Odkrywamy karty". Juliusz Machulski: "jestem rozczarowany rządzącymi"
Zdaniem Łącz, kiedy aktor dowiedział się o istnieniu leku, który miałby mu pomóc, "wstąpiła w niego nadzieja". Niestety, mimo że ruszyła zbiórka, pomoc przyszła zbyt późno.
W rozmowie z "Faktem" aktorka przyznała, że Strzeleckiego znała od dziecka. Bardzo się lubili.
- […] byliśmy sąsiadami. Ja na 2., piętrze, a on na 3., w romantycznym mieszkaniu na poddaszu. Bardzo lubiliśmy tam spędzać czas. Andrzej był 2 lata starszy ode mnie, ale chętnie się ze mną bawił. Wychodziliśmy razem na podwórko, zjeżdżaliśmy po poręczy w naszej kamienicy i ścigaliśmy się, kto szybciej zjedzie.
Laura Łącz zdradziła też, że już wtedy aktor był dżentelmenem. Miłym i kulturalnym chłopcem z wielkim poczuciem humoru.
- Wydaje mi się, że on się już z tym urodził. Jako student założył kabaret, wystawiał spektakle, na których jego koledzy pękali ze śmichu. A jednocześnie był bardzo poważnym i szanowanym człowiekiem […].
Aktorka odniosła się też do łatki, jak przykleiła się do Strzeleckiego. Chodzi oczywiście o jego rolę w kultowej telenoweli TVP.
- […] przede wszystkim był bardzo zdolnym reżyserem i scenarzystą. […] Miał swój kabaret, współpracował przed laty z siostrami Winiarskimi. Był nie tylko aktorem serialowym, ale i teatralnym. Był prawdziwym, wspaniałym, uzdolnionym artystą, a nie tylko doktorem Koziełłą z "Klanu" - stanowczo podkreśla Łącz.