Wzruszający gest wnuczki Zbigniewa Wodeckiego
17-letnia Julia prowadziła licytację podpisanego przez Wodeckiego plakatu podczas 27. finału WOŚP.
Zbigniew Wodecki miał troje dzieci – Joannę, Katarzynę i Pawła – oraz pięcioro wnucząt: Julię, Maję, Dawida, Leo i Lily. W wywiadach mówił otwarcie o tym, że był kiepskim ojcem i dziadkiem. Do dzieci nie miał cierpliwości:
- Ne ma co ukrywać: jestem kiepskim dziadkiem. Za mało zajmuję się wnukami. Nie poświęcam im zbyt wiele czasu i mam o to do siebie pretensje.
Nie potrafił wytrzymać z nimi długo:
- […] Po półgodzinie przebywania z moimi maluszkami, które robią ze mną co chcą, pragnę spokoju. Chętnie bym sobie nagrał wnuki i oglądał na wideo. Taki ze mnie dziadek.
Zobacz także: Życie prywatne Zbigniewa Wodeckiego nie było kolorowe. "Tata był gościem w domu"
Ale Wodecki bardzo kochał swoje wnuki i obwiniał się o chłodne relacje ze swoimi dziećmi, zwłaszcza z Pawłem:
- Przepraszałem moje dzieci, szczególnie syna Pawła za to, że się nad nim znęcałem, kiedy biedny grał na fortepianie. Nie mogę sobie tego darować. Jak byłem mały, obiecywałem sobie, że w życiu dziecka nie uderzę, ale nie dotrzymałem słowa.
Muzyk po latach próbował nadrobić stracony czas i odbudować relację z synem.
Córka Pawła i najstarsza wnuczka muzyka, prowadziła podczas 27. finału WOŚP licytację plakatu z autografem nieżyjącego już dziadka. Julia na scenie czuła się jak ryba w wodzie. Udało jej się zebrać 5800 zł. Pracownik fundacji im. Zbigniewa Wodeckiego powiedział w rozmowie z "Na żywo":
- To bardzo duża suma. Choć Julia nie ma na razie sprecyzowanych planów na przyszłość, to widać, że obycie ze sceną ma we krwi. Świetnie sprawdziła się w tej roli i dalej bardzo prężnie będzie z nami działać.