Znowu mu się upiekło. Martyniuk na razie nie musi iść na prace społeczne
Wykonanie kary wymierzonej przez sąd dla Daniela Martyniuka na razie musi zostać odłożone w czasie. Tabloid twierdzi, że mimo wszystko jest to synowi króla disco polo na rękę.
Niedługo po rozwodzie z Eweliną Daniel Martyniuk musiał ponownie stawić się w sądzie. Syn króla disco polo już nieraz popadał w konflikt z prawem, m.in. za posiadanie marihuany czy jazdę samochodem pod wpływem alkoholu. W sierpniu tego roku sąd skazał go na prace społeczne. Tym razem Martyniuk miał spotkać się z kuratorem, by ustalić szczegóły kary, której chciał się poddać dobrowolnie.
- Chcę rozwiązać stare problemy, których się namnożyło, by zacząć spokojne i szczęśliwe życie… Muszę przepracować przez 5 miesięcy po 20 godz. tygodniowo. Najpewniej skierują mnie do domu pomocy społecznej. Nie zamierzam się od tego wymigiwać. Za błędy trzeba płacić – mówił Daniel Martyniuk "Super Expressowi".
Daniel Martyniuk potwierdza odzyskanie rodowego pierścienia
Ostatecznie wykonanie wymierzonego wyroku musi zostać odłożone w czasie. Wszystko utrudnia pandemia koronawirusa, która wymusza zachowanie dodatkowego bezpieczeństwa.
Według tabloidu syn króla disco polo może mówić o szczęściu mimo chęci odbycia kary. "SE" uważa, że przełożenie prac jest mu na rękę. Dzięki temu może skupić się na sobie, rodzinie i próbować spotkać się z dzieckiem, które wychowuje Ewelina.