"Bolesne i po prostu okrutne". Przyjaciółki z zespołu żegnają Harding
W wieku 39 lat zmarła Sarah Harding, jedna z członkiń brytyjskiego zespołu Girls Aloud. Ostatnie kilkanaście miesięcy zmagała się z nowotworem. - Jestem absolutnie załamana - pisze Nicola Roberts z Girls Aloud.
"Ze złamanym sercem dzielę się tą wiadomością. Odeszła w spokoju dzisiaj rano. Dziękuję wszystkim za wsparcie, jakie okazywali nam przez ostatni rok. Wiem, że nie chciałaby być pamiętana przez pryzmat walki z tą straszną chorobą. Była jasną gwiazdą i mam nadzieję, że tak właśnie ją zapamiętacie" - napisała na Instagramie mama Sary Harding. Brytyjka miała zaledwie 39 lat. O tym, że jest chora na raka, dowiedziała się w drugiej połowie 2020 r.
- Jestem załamana i nie mogę zaakceptować tego, że ten dzień naprawdę nadszedł. Boli mnie serce i myślę cały czas o tym, przez co razem przeszłyśmy. Szczególnie o tym, co działo się, gdy usłyszała diagnozę - wspomina Nicola Maria Roberts, jej przyjaciółka z zespołu.
Zobacz: "To jest obowiązek każdej nowoczesnej kobiety". Anna Puślecka zachęca do profilaktyki
- Jest tak wiele rzeczy, które powinnam o niej powiedzieć, ale wydają się zbyt prywatne i jest wiele innych osób, które jest teraz w żałobie po Sarze. Część mnie odeszła razem z nią. To niewyobrażalne, bolesne i po prostu okrutne - pisze Roberts.
- Jestem załamana! Nie mogę znaleźć słów, by wyrazić to, ile dla mnie znaczyła ta dziewczyna. Myślę, że jest wiele osób, które mają podobnie - napisała krótko Nadine Coyle z ich muzycznego trio.
Trwa ładowanie wpisu: instagram
Wiosną 2021 r. Harding wydała książkę "Hear me out", w której opisała swoje zmagania z nowotworem. Pisała wprost, że lekarze powiedzieli jej, że nie dożyje świąt Bożego Narodzenia. I niestety tak się stało.
"To może nie najlepiej brzmieć, ale trudno nie myśleć na takim etapie choroby o cmentarzach, pochówkach, trumnach i wszystkim, co łączy się ze śmiercią" - relacjonowała szczerze.
Piosenkarka przyznała ironicznie, że chciałaby, żeby na jej nagrobku wyryto skrót "FFS", co oznacza "for f..ks sake" - można przetłumaczyć to na często powtarzane w Polsce "na litość boską".
"Myślałam nad cytatem albo jakąś sentencją na mój nagrobek i chyba 'FFS' będzie najlepszym napisem. To wyrażenie powtarzam chyba najczęściej podczas tego koszmaru, gdy jedna przerażająca rzecz poprzedza kolejną" - pisała w książce.
Harding o tym, że ma raka, poinformowała fanów jesienią 2020 r. Przyznała, że długo bagatelizowała pierwsze objawy i nie chciała udać się do lekarza ze względu na pandemię COVID-19.
"Na początku myślałam, że to może tylko cysta. Problem w tym, że ból był coraz gorszy. Doszło do tego, że już nie byłam w stanie zasnąć. Moja skóra zaczęła sinieć. Wtedy byłam już przerażona. Któregoś dnia obudziłam się i zrozumiałam, że jestem w stanie wyparcia. Pandemii używałam jako wymówki, by nie stawić czoła faktom na temat mojego zdrowia, z którym coś ewidentnie było nie tak" - punktowała.