Relacja sąsiadów zatrważa. Gwiazda TVP umierała w strasznych warunkach
Irena Dziedzic zmarła niespełna 2 lata temu. Od tamtej pory trwało postępowanie, które miało ustalić przyczynę śmierci oraz sprawdzić, czy dziennikarka nie została oszukana finansowo.
Irena Dziedzic zmarła 5 listopada 2018 r., a uroczystości pogrzebowe odbyły się dopiero kilka miesięcy później, dlatego że nie znalazła się osoba, która mogłaby zająć się pochówkiem.
Oprócz tego od 6 listopada 2018 r. prowadzone było śledztwo w sprawie jej śmierci. Dziedzic była właścicielką mieszkania na Saskiej Kępie, które przepisała Bogdanowi G. Mężczyzna w zamian miał wypłacać prezenterce comiesięczną pensję. Niestety, umowa, którą podpisała dziennikarka, nie uwzględniała pokrycia kosztów pogrzebu. Po śmierci prezenterki okazało się również, że ma ona 700 tys. zł długów.
Jak ustaliło PAP, Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe umorzyła pod koniec sierpnia śledztwo w sprawie m.in. nieumyślnego spowodowania śmierci Ireny Dziedzic.
Dziennikarka zmarła w listopadzie 2018 roku w wieku 93 lat. Okoliczności jej śmierci owiane były tajemnicą. PAP dotarła do materiałów śledztwa.
Ustalono m.in., że Irena Dziedzic mieszkała na Saskiej Kępie samotnie i miała kłopoty finansowe. 29 września 2012 r. zawarła notarialnie "umowę dożywocia" z obcym dla niej Bogdanem B. Zgodnie z zapisem tej umowy, został on właścicielem budynku, wypłacając Dziedzic 235 tys. zł oraz 4500 zł każdego miesiąca, aż do jej śmierci.
Według jego zeznań, Dziedzic "nie miała rodziny i nie miał jej kto pomóc".
W październiku 2018 r. sąsiad przekazał informację, że Irena Dziedzic jest w bardzo złym stanie, a w jej domu przebywa "jakaś pani doktor o imieniu Basia" i opiekunka z Ukrainy.
Właściciel budynku zeznał, że zastał prezenterkę przytomną, ale kontakt z nią był utrudniony.
Jak mówił, "przeplatała rzeczy prawdziwe z urojonymi". Zmartwieni stanem Ireny Dziedzic sąsiad oraz właściciel domu próbowali umówić domową wizytę lekarską dla prezenterki.
Jak dalej relacjonuje PAP, gdy wrócili, zastali lokatorkę ciężko oddychającą, leżącą na złożonej kanapie pod kocem.
"Ubrana była w koszulę nocną, spała" – powiedział świadek zdarzenia. W jego ocenie warunki, w których żyła Dziedzic były "urągające", prezenterka miała "przebywać w ciemności".
Monika Miller o aferze z narzeczonym i Marylą Rodowicz. "Najbardziej oniryczna sytuacja w moim życiu"
Okazało się także, że 93-latka miała niezdjęte szwy po złamaniu i operacji nogi sprzed kilku miesięcy. Wtedy Bogdan B. zawiadomił prokuraturę.
Początkowo stan zdrowia Dziedzic miał się poprawiać. 4 listopada sytuacja uległa zmianie.
Według zeznań jednego ze świadków pokrzywdzona nie chciała wracać do domu, traciła kontakt z rzeczywistością. Zgon stwierdzono 5 listopada o godzinie 13.