Kazik dla WP: "jestem przeciw dyskryminacji niezaszczepionych". Mamy reakcję branży
Kazik Staszewski z zespołu Kult wyjaśnia WP, dlaczego zespół odmówi grania na koncertach, na które miałyby być wpuszczane tylko osoby zaszczepione. Tymczasem branża zastanawia się, czy taki przepis w ogóle wejdzie w życie.
Grupa Kult wydała oświadczenie, w którym zapowiedziała, że nie będzie grać na imprezach tylko dla zaszczepionych.
Muzycy napisali: "W związku z tym, że zaczynają pojawiać się pogłoski o koncertach i festiwalach przeznaczonych tylko dla zaszczepionych, grupa KULT oświadcza, że nie bierze udziału w koncertach, na które będą wpuszczani tylko ludzie zaszczepieni. Apartheidowi mówimy zdecydowanie NIE. CHCEMY ŁĄCZYĆ, A NIE DZIELIĆ".
Pytany przez WP, skąd pomysł na ten wpis, Kazik Staszewski wyjaśnił:
- Instytucjonalne dzielenie ludzi na mających inne prawa, na lepszych i gorszych, z jakichkolwiek powodów, nazwane jest angielskim słowem "apartheid". Jesteśmy zwolennikami poglądu, żeby jak najwięcej ludzi się zaszczepiło, ale jesteśmy również przeciwko dyskryminacji ludzi, którzy mają zdanie odmienne.
Zapytaliśmy pracowników branży muzycznej, jak odbierają oświadczenie zespołu Kult.
Arkadiusz Hronowski, organizator m.in. festiwalu Soundrive w Gdańsku oraz innych koncertów i przeglądów na terenach postoczniowych, nie do końca rozumie intencje Kazika i jego kolegów:
- Zespół Kult chyba nie rozumie sytuacji postpandemicznej i tego, jak będzie działała teraz branża muzyczna.
Hronowski wyjaśnia, że w sprawie imprez zbiorowych czeka nas nowa rzeczywistość: - Jeśli chcemy wrócić do gry, musimy się dostosować. Branża musi reagować na nowe czasy i to nie są nasze wymysły. Czekamy na paszport covidowy. Kto ma szczepionkę, ten wejdzie na koncert, a kto nie ma i nie chce się zaszczepić, będzie miał możliwość przeprowadzenia szybkiego testu na miejscu. Takie prawdopodobnie będą wymogi bezpieczeństwa.
Z kolei Krzysztof Skiba, muzyk zespołu Big Cyc, uważa, że wpis zespołu Kult jest przedwczesny:
- Przecież nie ma jasno określonych zasad, na jakich będą się odbywać koncerty. Na razie wpuszcza się połowę publiczności przewidzianej dla danego miejsca i nikt tym ludziom nie sprawdza szczepień. Nie wiemy, czy i od kiedy będą obowiązywały paszporty covidowe i czy pracownik ochrony na wejściu będzie sczytywał kod QR. Nie widzę więc sensu wywoływania teraz kolejnej wojny między zaszczepionymi i antyszczepionkowcami.
Maciej Durczak, menedżer m.in. Lady Pank, Kasi Kowalskiej i Krzysztofa Cugowskiego, mówi WP, że obecne przepisy stanowią, że koncerty mogą odbywać się na otwartym powietrzu z połową publiczności, ale nie może to być więcej niż 250 osób stojących co drugie miejsce w odległości 1,5 metra.
- Przy 250 widzach koncert nie zrobi wyniku – mówi Durczak. – Ale w przepisach czytamy dalej, że "do liczby 250 osób nie wlicza się osób zaszczepionych przeciwko COVID-19". Dlatego czekamy, żeby na koncerty przychodziła jak największa liczba ludzi zaszczepionych. Liczymy bardzo, że ci ludzie będą przychodzić z dokumentem szczepienia i kodem QR. Myślę, że czytniki kodów nie będą problemem - dodaje.
Jest jednak inny kłopot.
Durczak: - Przecież przy zakupie biletu przez internet nikt nie zaznacza, czy jest już zaszczepiony, czy nie. A co, jeśli później się okaże, że limit osób niezaszczepionych, które kupiły bilety, został przekroczony i zaczną się awantury przy wejściu? To wszystko musi jeszcze zostać doprecyzowane i uregulowane. Czekamy więc niecierpliwie na kolejne wytyczne.