Majdan już raz został wplątany w seksaferę przez pomyłkę
Chwilę po tym, jak na antenie TVP podczas rozmowy na żywo z Sylwestrem Latkowskim padło nazwisko Majdana, były sportowiec napisał oświadczenie na Instagramie. Zarzucił reżyserowi dokumentu krzywdzącą pomyłkę. Już ma doświadczenie z niesłusznymi oskarżeniami, czy tak stało się także teraz?
"Pan Sylwester Latkowski w sposób kłamliwy i bez żadnych podstaw wplątał mnie w tak bulwersującą sprawę. Zakładam, że wymienienie mojego nazwiska w trakcie łączenia na żywo po emisji filmu wynikało z rozemocjonowania i stanowiło oczywistą pomyłkę" - napisał Majdan w oświadczeniu, które ukazało się w nocy.
W filmie "Nic się nie stało", który miał obnażyć pedofilię w środowisku polskich celebrytów, pokazano zdjęcia polskich gwiazd bawiących się w sopockich klubach. Na filmie nie występuje i nie jest wspomniany Radosław Majdan. Jednak jego nazwisko padło w rozmowie przeprowadzonej na żywo po emisji dokumentu.
Sylwester Latkowski zwrócił się wprost do kilku polskich gwiazd, by wyznały prawdę o sopockim klubie, właśnie wtedy wśród wymienionych nazwisk padło nazwisko byłego piłkarza.
Reakcja Majdana i jego żony Małgorzaty Rozenek była natychmiastowa, zażądali natychmiastowego sprostowania. To nie pierwszy raz, gdy w mediach pojawiają się oskarżenia wobec Radosława. 7 lat temu jeden z portali napisał, że piłkarz jest zamieszany w seksaferę. Sprawa okazała się pomyłką.
Seksafera z piłkarzem
Wszystko zaczęło się, gdy na jaw wyszło, że Joanna B., córka znanego muzyka, prowadzi agencję towarzyską i werbuje dziewczyny na tzw. "sekswyjazdy". Sprawę szeroko opisał wtedy tygodnik "Newsweek".
"W tej historii są duże pieniądze, seks, narkotyki, pornografia. I polski rynek modelek: handel ludźmi, stręczycielstwo, prostytucja. Historia streszczona aktem oskarżenia, który kilka dni temu trafił do sądu, ma trzy główne bohaterki: Emi, Ewę i Asię. W ciągu dwóch lat wysłały do Cannes, Courchevel i na Majorkę ponad setkę polskich modelek. Załatwiały klientów - bogatych biznesmenów, arystokratów, polityków i znanych muzyków" - mogliśmy przeczytać w publikacji.
Dalej wymieniono kilku mężczyzn, którzy mieli korzystać z usług sutenerki i zwerbowanych dziewcząt. Wśród wymienionych znaleźli się: Grzegorz A., członek rady nadzorczej spółki giełdowej; Radosław M., dawna piłkarska gwiazda; a także Tomasz L., muzyk, od niedawna partner życiowy Ewy W., jednej z kobiet zamieszanych w stręczycielski proceder.
Media podchwyciły informację o Radosławie M. pochopnie zakładając, że chodzi na pewno o Majdana. Jak się okazało, chodziło o innego Radosława, którego nazwisko także zaczyna się na literę M. I mimo, że faktycznie był niegdyś piłkarzem, wcale nie tak popularnym jak dzisiejszy mąż Rozenek.
- News dotyczący Radosława Majdana jest nieprawdziwy, obraźliwy i krzywdzący - nikt nie sprawdził, powołując się na tygodnik, że w gronie polskich piłkarzy znajduje się również inna osoba o imieniu Radosław i nazwisku rozpoczynającym się na literę M. Pomówienia będą z pewnością miały bardzo negatywny wpływ na wizerunek Radosława Majdana i jego działalność biznesową - mówił mediom pełnomocnik Majdana.
W rozmowie z Wirtualną Polską mówił o tej sprawie (wideo):
Radosław Majdan vs. Sylwester Latkowski
Czy to możliwe, by Latkowski przez pomyłkę wymienił nazwisko Radosława wśród celebrytów rzekomo zamieszanych w aferę wokół sopockiego klubu? Majdan wysłał reżyserowi wiadomość, której treść opublikował na Instagramie.
"Panie Latkowski, daję panu szansę, żeby odwołał pan moje nazwisko, które, jak sądzę, padło przez pomyłkę". Czekamy na odpowiedź reżysera.
WP Gwiazdy na:
Wyłączono komentarze
Jako redakcja Wirtualnej Polski doceniamy zaangażowanie naszych czytelników w komentarzach. Jednak niektóre tematy wywołują komentarze wykraczające poza granice kulturalnej dyskusji. Dbając o jej jakość, zdecydowaliśmy się wyłączyć sekcję komentarzy pod tym artykułem.
Redakcja Wirtualnej Polski