Marek Niedźwiecki żegna 2020 rok. "To był najgorszy rok w moim życiu"
Marek Niedźwiecki podsumował w programie Newsroom WP mijający rok. Choć przyznał, że 2020 r. był najgorszym w jego życiu, nie tylko ze względu na pandemię koronawirusa, nie zamierza się załamywać. - Jeśli chodzi o muzykę, to naprawdę nie był zły rok. (...) Myślę, że jakoś sobie daliśmy radę - stwierdził. Dziennikarz, podobnie jak większość Polaków, nie będzie hucznie świętować ostatniej nocy 2020 r. Ma jednak konkretne plany. - Do północy fajna muzyka z lat 70., a potem... spanie - powiedział z rozbrajającą szczerością. A jakiej piosenki absolutnie nie poleca na sylwestrową imprezę? Możecie się zdziwić. Odpowiedź znajdziecie w naszym wideo. Koniecznie zobaczcie!
No właśnie, to co grać dzisiaj w d… Rozwiń
Transkrypcja:
No właśnie, to co grać dzisiaj w domu? Co dzisiaj puścić, no w noc, w którą wyjątkowo
powinniśmy być jednak raczej sami?
Jeśli o mnie chodzi, to ja będę na pewno słuchał muzyki lat 70., czyli Bee Gees,
Abba, Donna Summer - takie
klasyczne disco, ale takie dobre disco, właśnie z lat 70. Natomiast
nie będę specjalnie długo tego słuchał, dlatego że jutro idę do pracy, no właśnie do Radia
357, w związku z tym pójdę na pewno przed 12:00 spać, zatyczki do uszu, bo nie przepadam za tym dniem,
nie ma się z czego cieszyć, że stajemy się o rok starsi w ciągu paru tylko zaledwie godzin. Więc do
północy fajna muzyka z lat 70., a potem spanie.
Ja, mówiąc szczerze, się zastanawiałem, czy nie
warto puścić jakiejś smutnej muzyki, takiej nostalgicznej, jakiegoś marszu pogrzebowego, żeby wreszcie
pożegnać ten rok 2020. Ja nie wiem czy pan wierzy w takie przesądy, w liczby, ale ten 2020
raczej nikomu pozytywnie nie będzie się kojarzył.
No tak, to też był najgorszy rok w moim życiu. Nie tylko ze względu na pandemię, ale chyba pierwszy raz, gdybym
miał dzisiaj audycję, nie zaprezentowałbym piosenki Czerwonych Gitar "To był rok, dobry rok". Nie
był dobry po prostu i
chciałbym, żeby jak najszybciej się skończył. Wszyscy mówią, że ten 2021 ma być lepszy, trzymam kciuki i
za ten rok i za nas wszystkich, żeby nam się udało z pandemią, a cała reszta jakoś się ułoży. Natomiast
jeśli chodzi o muzykę, to naprawdę nie był zły rok. Jak tak sobie popatrzyłem na to
wszystko, co się działo w 2020 roku, to nie mogę powiedzieć, że to był zły rok.
No nie, a na ilu koncertach
pan był?
No na żadnym. Miałem jechać na koncert do
Chicago, na koncert Jamesa Taylora, o którym marzyłem od lat. Na szczęście jest przełożony na 2021
w
czerwcu i mam cichą nadzieję, że w tym czerwcu to się uda już, a jak nie, no to trudno. Miałem być na pożegnalnym koncercie Perfectu,
też nie udało się.
Cóż, to tak, ci, którzy uwielbiają koncerty, no to musieli się przenieść na koncerty domowe - to też niesamowicie
szybko się stało, bo te pierwsze koncert domowe były bardzo siermiężne, a te później to
już naprawdę był majstersztyk i wszyscy jakoś sobie z tym poradzili świetnie, myślę tu o artystach, ale także
o odbiorcach, którzy przenieśli się do internetu i jakoś ten rok przetrwaliśmy. Tak patrząc,
to już jest 9 miesięcy od marca do teraz, więc
no myślę, że jakoś sobie daliśmy radę.