Mijają 3 lata od śmierci gwiazdy. Diler muzyka przyznał się do winy
Mac Miller miał zaledwie 26 lat. Zmarł po tym, jak przyjął śmiertelny koktajl z fentanylu, kokainy i alkoholu. Sprawa śmierci rapera ciągnie się od jesieni 2018 r. Pojawiły się nowe doniesienia w sprawie dilerów.
Informacja o śmierci Maca Millera wypłynęła 7 września 2018 r. Ciało rapera znaleziono w jego domu w Los Angeles. Od początku mówiono o przedawkowaniu i ta informacja została potwierdzona kilka tygodni później w raporcie toksykologicznym przygotowanym przez koronera. Raper miał we krwi mieszankę kokainy i leków przeciwbólowych. W momencie zgonu znajdował się również pod wpływem alkoholu.
Raper nadużywał narkotyków, odkąd rozstał się z piosenkarką Arianą Grande. Para spotykała się przez dwa lata, ale ostatecznie ich związek się rozpadł. Artystka przyznała, że ich drogi musiały się rozejść ze względu na uzależnienia Millera. Od 2018 r. toczy się postępowanie w sprawie śmierci rapera. Wygląda na to, że zmierza ono ku końcowi. Co nowego udało się ustalić?
Zobacz: Oni odeszli w 2021
Jak podaje "Rolling Stone", jeden z trzech dilerów Maca Millera przyznał się do winy i zaakceptował ugodę wynegocjowaną przez prawników. 46-letni Stephen Walter przyznał się do sprzedania Millerowi tabletek oksykodonu z fentanylem, co jest przestępstwem federalnym.
- Przyznaję się do winy i chcę skorzystać z ugody z prokuratorem - miał potwierdzić Walter w pisemnym oświadczeniu, które złożono w sądzie w Los Angeles.
Według tej ugody Walter miałby trafić do więzienia na 17 lat i zapłacić milion dolarów grzywny.
Nowe zarzuty nie obejmują wątku przyczynienia się do śmierci człowieka, za co Walterowi groziłaby znacznie większa kara. Następnym krokiem będzie zaakceptowanie ugody przez sąd.
W sprawie śmierci muzyka pojawiają się nazwiska dwóch innych dilerów, którzy także stanęli przed sądem. Mowa o Cameronie Jamesie Pettitcie, który pośredniczył w sprzedaży narkotyków dla Millera, a także o Ryanie Michaelu Reavisie, który także był dilerem tych nielegalnych substancji. Proces mężczyzn wyznaczony jest na 1 marca przyszłego roku.
Problemy Maca Millera trwały od wielu lat. Na kilka miesięcy przed śmiercią raper popadł w konflikt z prawem. Aresztowano go za prowadzenie pojazdu pod wpływem alkoholu, spowodowanie wypadku i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Groziło mu za to pół roku pozbawienia wolności. Po śmierci muzyka umorzono dochodzenie.