Przewiduję, że tęsknisz za takimi wydarzeniami, za takim kontaktem z publicznością, za muzyką na żywo po prostu?
Oczywiście, że tęsknię i właściwie od ponad roku jesteśmy pozbawieni tej możliwości.
Ja zgadzam się z tymi obostrzeniami i to nie jest tak, że ja jakoś oponuję czy kontestuję te obostrzenia,
bo rozumiem, że zdrowie jest najważniejsze i
w ogóle z tym nie dyskutuję. Zaszczepiłem się pierwszą dawką, czekam
na drugą. Mam nadzieję, że pokonamy tego koronawirusa i wrócimy do
wspólnej zabawy, do koncertowania, przeżywania emocji.
Bo takie zdarzenie artystyczne, które odbywają się online, one nie do końca jakby
spełniają swoją rolę. Bo czy to teatr, czy to kino, czy koncert,
czy jakiekolwiek inne spotkanie artystyczne
ona ma dopiero wtedy sens, jeżeli jest przeżywane kolektywnie, jeżeli
się na tym zdarzeniu budujemy, jeżeli służy pewnemu katharsis, oczyszczeniu czy nawet zabawie, ale to też
jest odreagowanie pewnego stresu. I to buduje też nasze tożsamości. Jeżeli
my stoimy obok siebie na koncercie czy jesteśmy w teatrze.
O tak, wspólnota, poczucie takiej wspólnoty.
Wspólnota, oczywiście. I bez tego to przeżywanie muzyki czy sztuki w ogóle jest niemożliwe.
Trudno sobie, proszę państwa, wyobrazić lepsze, większe, takie bardziej zacne i szlachetne poczucie braterstwa z drugim człowiekiem,
który stoi obok, dorosłym facetem, który tak samo jak ja skacze w rytm tego samego refrenu. Zespół Organek na przykład
i to rzeczywiście jest dobrze zbudowana wspólna, prawda, na takiej szlachetnej podstawie. Tego nam trzeba.
No tak, potrzeba nam, a szczególnie teraz po, mam nadzieję, już po tej pandemii takiego
wspólnego przeżywania radości, jakiegoś takiego szuka nowej
nadziei na przyszłość, optymizmu, nie wiem. A przede wszystkim też wytrzęsienia i przeżycia tego
stresu, tego napięcia psychicznego, które nam towarzyszyło. Bo tych napięć oczywiście było bardzo dużo i
jest ciągle bardzo dużo. Od tego martwienia o nasze zdrowie, nasze życie. A to nie jest błaha
sprawa, bo mogę powiedzieć, że bardzo
bliska mi moja osoba odeszła niedawno z powodu COVID-u, bliższe, dalsze osoby
odchodzą, ciężko to przechodzą. I to już nie tylko mówię tutaj o
kwestii zdrowia fizycznego, bo oczywiście to jest najważniejsze, ale też o psychice naszej. Koronawirus
bardzo silnie wpływa na nasz układ nerwowy. Statystyki podają, że psychiatrzy,
psychologowie, terapeuci są coraz bardziej oblegani. Ponieważ to zamknięcie, ten strach o naszą pracę, w
ogóle pozbawienie kontaktów międzyludzkich wpływa na nas destrukcyjnie.