Weronika Rosati pozywa Joannę Sarapatę. Poszło o aferę z byłym partnerem aktorki

Weronika Rosati zdradziła "Super Expressowi", że założyła w sądzie sprawę przeciwko Sarapacie. – Tak to prawda. Moi prawnicy już się tym zajmują – powiedziała. Czym konkretnie? Malarka podpadła gwieździe, publicznie twierdząc, że Rosati i jej historia dotycząca przemocy domowej jest naciągana. Nie uwierzyła słowom Weroniki, gdy ta przyznała, że jest ofiarą, a w jej związku źle się działo. Sarapata w zeszłym roku, gdy Rosati była jeszcze w ciąży, malowała jej akt. Miała wtedy okazję widzieć aktorkę nago. Panie podobno rozmawiały również o życiu osobistym, a Weronika wówczas się nie skarżyła. To główne argumenty Sarapaty.

– Malowałam jej akt i mogę potwierdzić w sądzie, że widziałam ją nago i nie miała wtedy żadnych siniaków ani ran. Podczas malowania rozmawiałyśmy o jej życiu z Robertem. Słuchałam samych komplementów pod jego adresem - słowa Sarapaty cytuje "Super Express".

Rosati na swoim instagramowym profilu upubliczniła wiadomości wysyłane przez malarkę, a dotyczące jej sytuacji. Napisała też długie wyjaśnienia, z których wynika, że Śmigielski zgotował Rosati koszmar, że nie płaci i nigdy nie płacił na utrzymanie córki, że niczego dziewczynce nie kupił, a rodzicom Weroniki był winny kilkadziesiąt tys. zł.

Rosati w sądzie chce walczyć o sprawiedliwość, ale i pieniądze - założyła swojemu eks także sprawę o alimenty. "Czy kobieta, która ma odwagę powiedzieć, że jest ofiara przemocy, jest skończona?" - zapytała swoich fanów.

Według "Super Expressu" Rosati w sprawie z Sarapatą chce wywalczyć publiczne przeprosiny oraz zadośćuczynienie dla siebie, a także przekazane na dom samotnej matki.