Waży połowę mniej. Ojciec komentuje, co dzieje się z księżną
- Lekarze interweniowali tak wiele razy, że ona jest bardzo podatna na zranienie - mówi Mike Wittstock, ojciec księżnej Charlene. To, co dokładnie dzieje się z księżną, wciąż pozostaje pilnie strzeżoną tajemnicą.
Od kilku miesięcy wielką zagadką jest to, co dzieje się z księżną Monako - Charlene. Ostatni raz u boku męża była widziana w styczniu tego roku. W maju księżna wyjechała do ojczystej RPA, gdzie zajmowała się działalnością fundacji dbającą o środowisko i ochronę zagrożonych gatunków. Sugerowano, że wyjazd Charlene może być dowodem na kryzys z małżeństwie, które od lat portretowane jest jako udręka dla księżnej. Media na świecie pisały o tym, że Charlene mogła w końcu mieć dość męża i uciec przed nim aż do RPA.
Szybko okazało się jednak, że księżna ma poważne problemy zdrowotne. Z informacji przekazywanych przez "źródła zbliżone księżnej" wynikało, że Charlene otarła się o śmierć i straciła połowę masy ciała. Głos teraz zabrał jej ojciec.
Zobacz: Księżna Kate w trosce o zdrowie psychiczne młodych mam. Zobacz nagranie
Mike Wittstock rozmawiał o córce z News24. Przyznał, że podczas kilkumiesięcznego pobytu księżnej w ich rodzinnym kraju, czyli w RPA nie mógł się z nią spotkać ze względu na to, że mógłby narazić córkę na COVID-19.
- Nie chciałem jej zarazić, bo lekarze interweniowali w jej przypadku tak wiele razy, że jest bardzo podatna na zranienie - skomentował.
- Wiedząc, jak ostro trenowała, jestem przekonany, że jest silna i wyjdzie z tego nawet silniejsza - przyznał. Księżna Charlene, przypomnijmy, była pływaczką olimpijską.
Charlene wróciła do Monako po 10 miesiącach nieobecności. Nie wróciła jednak do pełnienia oficjalnych obowiązków. Jeszcze w Afryce miała przejść operację po poważnej infekcji ucha, nosa i przełyku. Pisano, że księżna jest "wykończona psychicznie i fizycznie" i potrzebuje długiego odpoczynku. Nie brakowało jednak plotek, że Charlene przede wszystkim na problemy ze zdrowiem psychicznym.
Z takimi doniesieniami nie zgadzają się jednak bliskie jej osoby. "Page Six" cytował informatorów, rzekomych przyjaciół Charlene. Podkreślają, że straciła połowę masy ciała i jest to nie fair, że sugeruje się problemy natury psychicznej.
- Nie rozumiemy, dlaczego pałac deprecjonuje fakt, że ona prawie umarła w RPA - cytują dziennikarze.
Charlene miała mieć poważne problemy z przełykiem. - Nie mogła jeść normalnie przez 6 miesięcy, ponieważ przeszła tak wiele zabiegów. Mogła połykać jedynie płynne pokarmy, posługiwać się słomką, więc straciła mnóstwo kilogramów - czytamy.