Wojciech Mann ironicznie: "trójkowe złogi zostały usunięte"
Wojciech Mann, były dziennikarz radiowy Trójki, mówi WP, że Markowi Niedźwieckiemu wyrządzono "maksymalne świństwo". Ironizuje także, że teraz pojawi się nowa, przyjemna Trójka, która nie będzie już przeszkadzać władzy.
Sebastian Łupak: Prezes Polskiego Radia Agnieszka Kamińska oraz dwójka dyrektorów Trójki przedstawiali tabele, z których miałoby wynikać, że Marek Niedźwiecki manipulował wynikami listy przebojów.
Wojciech Mann: Niech mi pan da spory kawałek papieru i mazaki, to ja panu w pół godziny zrobię wykres i udowodnię, że pan jest szpiegiem mongolskim, a Kazik nie nagrał tej piosenki.
Taka jest wartość tej prezentacji pani prezes radia?
Ja Marka znam bardzo dobrze. To co mu robią, to jest świństwo maksymalne. Człowiekowi, który oddał całe swoje życie ukochanej audycji, zarzuca się manipulację, złodziejstwo i przekupstwo. W imię czego? W imię krycia własnego tyłka.
Zobacz wideo: Afera w Trójce. Polityk Tomasz Zimoch ujawnił niepokojącego SMS-a. "Zróbcie coś z tym Kazikiem"
Pojawiły się już nawet zarzuty, że był TW…
Był też parę dni temu taki człowieczek, który usiłował wejść w światła reflektorów i bąkał coś o łapówkach, które Marek rzekomo brał. A potem prędziutko pozamiatał, że jednak było inaczej. To są mniej więcej tego typu kombinacje.
Jak wyglądało liczenie głosów w liście przebojów?
Zdarzyło mi się czasem poprowadzić listę w zastępstwie Marka i wiem doskonale jak działają takie mini-lobby pewnych wykonawców. Kiedyś przychodziły kartki pocztowe pisane tym samym charakterem pisma, wysłane z tej samej miejscowości, tylko podpisane różnymi nazwiskami. I my już wtedy traktowaliśmy to jako jeden głos, bo to jest matactwo. Teraz jest głosowanie elektroniczne, ale dalej trzeba wyłapywać cwaniaków, którzy usiłują wpłynąć na pozycję jednego artysty. Właśnie w imię uczciwości tej listy Marek to robił.
Dlaczego dyrekcja Trójki i Polskiego Radia miałaby się przestraszyć piosenki Kazika?
Dyrektor boi się, że się obudzi i już nie będzie dyrektorem. Jak ktoś się kładzie spać przestraszony i budzi się przestraszony, to wszystko go doprowadza do drgawek. Gdy się okazało, że Tomasz Kowalczewski został dyrektorem Programu Trzeciego, tliła się we mnie myśl, że skoro facet był przed laty reporterem w tej dawnej Trójce, to może mu został jakiś sentyment, jakaś odwaga. Ale nie…
Miłośnikom Trójki szkoda profesjonalnych dziennikarzy, którzy odeszli i wciąż odchodzą. To było wiele nazwisk, z którymi słuchacze się zżyli…
Czy pan jest nieprawomyślnym obywatelem? Pan powinien się cieszyć, że zostały usunięte złogi i ta czysta karta zostanie zapisana zgodnie z najwyższymi wytycznymi. To teraz będzie przyjemne radio, może nawet obowiązkowe. A poważnie - Trójka zawsze była solą w oku władzy, bo zawsze była troszkę mniej populistyczna i troszkę mądrzejsza. To przeszkadzało. Po co władzy taka grupa ludzi?
Czy to prawda, że ingerencja polityczna dotykała nawet serwisów informacyjnych?
Przede wszystkim serwisów informacyjnych! One były pod lupą. Wiem, że serwisy były przestraszone, bo ciągle przychodziły jakieś dyrektywy. Ci, którzy dyrygują tym interesem, ciągle udają, że jest demokracja i wolność słowa. Ale ciągle są jakieś delikatne poprawki, delikatne korekty idące tylko w jednym, słusznym kierunku. Najgorzej, jak ich poprosić, żeby taką dyrektywę dali na piśmie. To wtedy gorzej, bo jest dowód.
Czy za zwolnieniem Anny Gacek rzeczywiście stała prezes radia Agnieszka Kamińska?
Tak. Ona nawet nie zadała sobie fatygi, żeby wymyślić jakieś wytłumaczenie tego zwolnienia.
Pani prezes zapowiedziała teraz, że szuka młodych, chętnych do pracy w Trójce. Nie ma tam chyba komu pracować po ostatniej fali odejść...
Ja myślę, że się znajdą. Szczególnie tacy, którzy nie mają doświadczenia radiowego.
Afera w Trójce - o co chodzi?
Dla wszystkich, którzy przez weekend byli z dala od komputera i telewizorów, przypominamy. Piątkowe notowanie LP3 o numerku 1998 wygrał właśnie kawałek Kazika z jego nadchodzącej płyty (premiera w czerwcu), którym uderzył w Jarosława Kaczyńskiego i jego wizytę na Powązkach 10 kwietnia.
Nekropolia była wówczas zamknięta dla mieszkańców z powodu koronawirusowych obostrzeń. Ale prezesowi PiS-u udało się odwiedzić groby najbliższych.
Informacja o wygranej Kazika pojawiła się na stronie radia, aby następnego dnia zniknąć w tajemniczych okolicznościach (po kliknięciu w odnośnik pojawiał się błąd).
Z oświadczeń Trójki, które stacja opublikowała w weekend, wynika, że piosenka znalazła się na liście nielegalnie, a pracownicy Trójki zmanipulowali głosy. Dlatego ostatnie notowanie zostało unieważnione. Po fali krytyki ze strony środowisk dziennikarskich i artystycznych, dyrekcja powołała konferencję prasową. Kierownictwo przywróciło piosenkę Kazika na listę, ale Staszewski zażądał jej wycofania.
W związku z aferą z radia odszedł Marek Niedźwiecki, którego szefostwo stacji oskarżyło o zafałszowanie wyniku. Po nim wypowiedzeniami rzucili m.in. Hirek Wrona i Marcin Kydryński, Michał Olszański, Agnieszka Szydłowska. Wcześniej zawieszono Bartosza Gila, dziennikarza działu muzycznego, odpowiedzialnego za liczenie głosów. Ze stacją rozstał się także dyrektor muzyczny Piotr Metz. Podkreślił w rozmowie z Moniką Olejnik, że nie ma jego zgody na takie zarządzanie radiem i takie traktowanie ludzi.